niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 16


*Alex*
Obudziłam się koło 7 rano. Wstałam z łóżka cała zaspana i chciałam wybrać się do kuchni, przecierając oczy potknęłam się o coś… o kogoś. Potknęłam się o Neymara, który spał na podłodze.
Wylądowałam na jego klatce piersiowej, a on obudził się. Spojrzałam na niego, jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów.
- Prze… przepraszam- wyjąkałam.
- Nic się nie stało- patrzył na mnie cały czas, po chwili uśmiechnął się i pocałował mnie w czubek głowy. Podniosłam się z niego i poszłam do kuchni. Przy stoliku w kuchni siedział tata i właśnie kończył dopijać kawę, a mama kończyła zmywanie.
- Hej- powiedziałam cicho i pomachałam ręką w ich stronę.
- Cześć córciu.- powiedziała mama. – Jak się spało?- dodał po chwili tata puszczając mi oczko.
- Dzięki, nawet dobrze- odpowiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam- Jedziecie gdzieś?- zapytałam po chwili namysłu.
- Jedziemy po prezent dla Dominika. Mogłabyś upiec ciasteczka? Bardzo byś mi tym pomogła- powiedziała mama.
- Jasne- odpowiedziałam i wzięłam łyka kawy, którą zaparzyłam przed chwilą.
- Dobra, przepis zostawiłam ci tutaj.- powiedziała i wskazała na karteczkę leżącą na blacie. Po czym oboje wyszli z pomieszczenia.
- Oki, poradzę sobie jakoś. Wiesz, że przepis na twoje ciasteczka znam na pamięć- powiedziałam i się zaśmiałam.
- No racja… Będziemy gdzieś tak około 11 w domu- krzyknęła mama, po czym usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Dopiłam kawę i poszłam do pokoju się przebrać w jakieś luźne ciuszki. Przy okazji zapytałam się Neymara, czy pomógłby mi w pieczeniu ciasteczek.
- Wiesz kochanie, mogę ci co najwyżej pomóc z jedzeniem ich. Przecież wiesz, że nie nadaję się do kuchni.- powiedział i wyszczerzył się.
- Masz rację- zaśmiałam się i pocałowałam go.
Udaliśmy się do kuchni, po czym zaczęłam szykować rzeczy na masę do ciasteczek. Wymieszałam wszystko i zaczęłam wykładać masę na blachę, przy czym cały czas karciłam Neymara, który ładował mi paluchy do miski z ciastem i cały czas się śmiał.
- Nie no jak z dzieckiem. Nie wpierdzielaj surowego ciasta bo cię będzie brzuch bolał!- powiedziałam i postukałam go w czoło.
- Oj tam, oj tam.- powiedział i zrobił głupawą minkę.
- Nie oj tam, oj tam, wiem co mówię.- spojrzałam w jego stronę i wstawiłam blachę do piekarnika.
Gdy wstałam Ney objął mnie w pasie i przyciągnął go siebie. Obróciłam się w jego stronę, on zaczął mnie namiętnie całować. Posadził mnie na blacie i przybliżył się do mnie jeszcze bardziej, zaczął mnie całować po szyi, jego ręce zawędrowały pod moją koszulkę, delikatnie gładził mnie po plecach, znów zaczął mnie całować, ale tym razem całował jakoś inaczej, z większą zawziętością. Byłam tak niesamowicie podniecona, że każdy jego dotyk mnie po prostu palił. Już zaczęłam mu zdejmować koszulkę, gdy usłyszałam czyjeś kroki. Oderwałam się od niego, spojrzał na mnie pytająco.
- Ktoś idzie- powiedziałam szeptem, po czym zeszłam z blatu i poprawiłam koszulkę, Ney zrobił to samo. Wyszłam z kuchni zamykając za sobą drzwi.
- Siema Alex!- powiedział Dominik po czym podszedł do mnie i przytulił się.
- Siemka młody. Najlepszego!- wyściskałam go, wycałowałam i wyszczerzyłam się.
- Dzięki.
- Jak było na imprezie?- zapytałam i próbowałam go powstrzymać, żeby nie wszedł do kuchni, gdzie siedział piłkarz.
- Nawet fajnie.- odpowiedział i spojrzał na mnie pytająco, bo torowałam drzwi do kuchni.
- A co porabiałeś w wakacje?
- Al, czemu nie chcesz mnie wpuścić?- zapytał i zaczął się śmiać.
- Piekę ciastka, poza tym…- zająknęłam się, bo nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Poza tym?- zmierzył mnie wzrokiem.
- Tam siedzi mój chłopak i … no wiesz- powiedziałam i przewróciłam oczami.
- Od kiedy ty masz chłopaka co? –  znów się zaśmiał.
- No mam… Ej a powiedz mi… Lubisz Neymara co nie?
- No tak, ale co on ma do pieczenia ciastek i do twojego chłopaka, hmm?- zapytał zirytowany.
-No bo wiesz…. On właśnie siedzi w naszej kuchni.
- Nie żartuj sobie ze mnie i wpuść mnie nooo!- powiedział z wyraźnym zdenerwowaniem.
- Proszę bardzo! Tylko się nie przewróć z wrażenia.- powiedziałam, uśmiechnęłam się i odsunęłam się od drzwi. Dominik je otworzył i stanął jak wryty, gdy zobaczył, że rzeczywiście w naszej kuchni siedzi Neymar.
- Może się tak przywitasz czopie? – powiedziałam do Dominika i poczochrałam go po głowie.
Chłopcy zaczęli gadać a ja poszłam do pokoju sprawdzić maila, bo dawno tego nie robiłam. Włączyłam laptopa i po chwili na skype zadzwoniła do mnie Paula.
- Cześć, i jak tam? Co powiedział lekarz?
- Hej. No właśnie ja w tej sprawie do ciebie dzwonię.- powiedziała ze smutkiem.
- Coś nie tak?
- Z dzieckiem wszystko ok, ale nie wiem jak powiedzieć Marcowi, że jestem w ciąży.
- Po prostu mu to powiedz. Zadzwoń do niego, umów się z nim i powiedz mu to…
- A jak mnie zostawi?
- Oj nie przesadzaj, wiesz, że cię kocha i nie zrobi tego.
- Masz rację.
- Nie przejmuj się.
- A jak tam u was?
- Nawet ok, rodzice nawet polubili Neya.
- To się cieszę. Dobra ja już kończę, powiem jak poszło.
- Dobra, trzymaj się.
 Zakończyłam rozmowę z Pauliną i poszłam wyciągnąć ciasteczka, które właśnie się upiekły.

[Kilka godzin później]
Wróciliśmy do domu po meczu, który rozegraliśmy z kilkoma kolegami Dominika.
- Jeszcze raz cię przepraszam, to było niechcący- powiedział Ney ze smutną miną.
- Nic się nie stało, serio. Przecież nie pierwszy i coś czuję, że nie ostatni raz zebrałam piłką w łeb.
- Jak coś by ci się stało to bym sobie nie wybaczył.
- Oj przestań już, przecież ci mówię, że nic mi nie jest- powiedziałam, pocałowałam go i przytuliłam.
Przebraliśmy się, później poszliśmy na kolację. Siedzieliśmy już przy stole, postanowiłam wreszcie pogadać z rodzicami, bałam się jak zareagują, ale w końcu przecież i tak musieli się dowiedzieć.





No i mamy koleeejnyyy :3 Jak się podoba? :D Jak myślicie? Co Al ma do powiedzenia swoim rodzicom? :P



Mam dla Was jeszcze krótką informację ;)
Po rozpoczęciu roku szkolnego posty na moim blogu będą się pojawiać gdzieś tak co tydzień, góra dwa, w weekendy :)

Macie tu jeszcze fotkę Neymara :D Niesamowicie się jaram tym zdjęciem :D Me gusta :3



piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 15

Zaraz będziemy na miejscu. Tylko mi się tam nie przewróć- powiedziałam do Ney’a, który był wyraźnie przestraszony wizją spotkania z moją rodziną.
- Postaram się.
- Tylko nie zapominaj, że to był twój pomysł, żeby tutaj ze mną przylecieć, mogłeś wcześniej o tym pomyśleć- zaśmiałam się a on spiorunował mnie wzrokiem.
- A jak… jak mnie nie polubią?- powiedział ze smutną miną i opuścił wzrok.
- Oj przestań, znam swoich rodziców i wiem, że skoro ja cię pokochałam to oni na pewno cię polubią. Nawet jeśli, to nie mają wyboru.- uśmiechnęłam się cwaniacko i pocałowałam go.
- Może masz rację- głośno westchnął i pocałował mnie w policzek.
- Zobaczysz, nie będzie tak źle- uśmiechnęłam się do niego i znów go pocałowałam.
Dojechaliśmy już na miejsce, zapłaciłam za kurs. Ney pomógł mi wnieść bagaże, później przywitaliśmy się z moimi rodzicami, którzy początkowo nie byli zbytnio zadowoleni z przyjazdu piłkarza, ale jakoś się do niego przekonali, przynajmniej tak myślałam. Poszłam przygotować z mamą kolację, a tata miał nakryć do stołu. Gdy byłam z mamą już na osobności zaczęłyśmy rozmawiać. Chociaż to była bardziej sprzeczka nić rozmowa.
- Alex, czemu on w ogóle z tobą przyjechał?
- Nie wiem, chciał przyjechać, ja próbowałam go odwieść od tego pomysłu, ale się uparł i…
- Nie podoba mi się ten chłopak…
- Niby co w nim jest takiego złego, co?
- To, że jest piłkarzem. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki. A co jeśli on cię wykorzysta i zostawi?
- Nie ma to jak oceniać ludzi po stereotypach…  Myślisz, że jak jest piłkarzem, to od razu jest skończonym dupkiem?
- Alex! Do cholery! Jeszcze wspomnisz moje słowa, wykorzysta cię i zostawi a ty znowu będziesz cierpieć!
- On taki nie jest! Nie znasz go! Naprawdę bardzo mi pomógł, ale ty tego nie zrozumiesz! Od razu stawiasz go na straconej pozycji.
- Niby w czym tak bardzo ci pomógł, co?
- Uratował mnie…- łza spłynęła mi po policzku, na wspomnienie, że prawie zostałam zgwałcona. Usiadłam przy stole i schowałam twarz w dłonie.
- Od… czego?- zapytała  już spokojnie, widząc, że chyba rzeczywiście musiało stać się coś poważnego.
- Dzień po przylocie do Barcelony byłam na imprezie, wtedy… jakiś chłopak próbował mnie… zgwałcić, a Neymar mnie uratował- z trudnością wydusiłam to z siebie. Przytuliłam się do mamy, która była w niezłym szoku, po tym, co jej powiedziałam.
- Przepraszam córciu, nie wiedziałam.
- Proszę cię, spróbuj go zaakceptować.
- Dobrze, a teraz idź sprawdzić czy ojciec nakrył do stołu.
- Ok.
Poszłam do jadalni sprawdzić, czy tata już przyszykował stół. Rzeczywiście stół był już gotowy, a tata częstował Ney’a nalewką, którą sam zrobił.
-  Eeej tatuś, co ty robisz?- zaśmiałam się
- Ćśś… żeby mama nie kapnęła- powiedział szeptem.
- Ok, ale dawaj trochę- powiedziałam szczerząc się, po czym tata podał mi kieliszek z trunkiem.
- Dobra, to może pójdę wam w czymś pomóc? Czy coś…- wtrącił Neymar, który był trochę zakłopotany tym, że dał się namówić do spróbowania nalewki. W drodze do kuchni zaczął mi się tłumaczyć.
- Ej, naprawdę nic się nie stało. Wiem, że tata ma niezły dar przekonywania, więc nie musisz się tłumaczyć.
- Ale, muszę powiedzieć szczerze, że dobra nawet ta nalewka- zaśmiał się, tak samo jak ja.
Neymar pomógł trochę przygotowywać kolację. Później wszyscy zasiedliśmy przy stole. Mama nawet się przekonała do niego, ale po dłuuugiej rozmowie. Po jego wyrazie twarzy dało się zauważyć, że czuł się niekomfortowo, przez pytania, które zadawała mu moja rodzicielka. Poszłam pozmywać po kolacji. Gdy mama weszła do kuchni, żeby mi pomóc, powiedziała coś, czego kompletnie bym się po niej nie spodziewała.
- Ok, już skończyłam. Idę zaścielić łóżko dla Neymara.
- Po co?
- Jak to po co? Musi przecież gdzieś spać.- zapytałam ze zdziwieniem.
- Już uszykowałam wam łóżko… w twoim pokoju.
- Aha… dzięki.- wydusiłam z siebie. Byłam w lekkim szoku, dlatego, że mama dawniej nie dopuszczała myśli, że mogłabym spać z facetem w jednym łóżku, no ale coś się jej nagle odmieniło. Nie spodziewałam się, że będę musiała spać z Ney’em razem, bo nawet jak nocowałam u niego, to spaliśmy osobno.
- No nic… Pomyśl, że to tak jak nocowanie z przyjaciółką, a ta przyjaciółka to tylko niesamowicie przystojny Brazylijczyk, który… Alex, Alex, Alex… spokooojnie, przecież nie musisz z nim od razu… - wzięłam głęboki oddech i weszłam z uśmiechem na twarzy do pokoju, gdzie siedział Ney. Gdy tylko zobaczył, że weszłam do pomieszczenia zaklepał miejsce obok siebie. Położyłam się obok niego i obejrzeliśmy jakiś film, później Ney zasnął, a ja nie mogłam zmrużyć oka, bo po prostu czułam się strasznie nieswojo leżąc obok niego. Chwyciłam swoją poduszkę i jakiś pierwszy lepszy koc i położyłam się na podłodze.
- Od razu lepiej- pomyślałam i odetchnęłam. Zasnęłam praktycznie od razu, gdy się położyłam.

*Ney*
Obudziłem się w środku nocy, Alex nie było obok mnie. Rozejrzałem się po pokoju, zdziwiłem się trochę, gdy zobaczyłem dziewczynę, która spała na podłodze. Podniosłem ją i lekko położyłem na łóżku, a sam zająłem jej miejsce na podłodze.



 


No i zgodnie z obietnicą mamy kolejny ;) Trochę zanudzam, ale mam nadzieję, że wybaczycie :)

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 14


Jezu co on tam tak długo robi?- pomyślałam, po czym wstałam i udałam się do kuchni. Gdy już prawie weszłam do pomieszczenia zderzyłam się z Ney’em który właśnie stamtąd wychodził. Cała zawartość szklanki, którą trzymał w dłoni wylądowała na moim dekolcie.
- Przepraszam.- powiedział i odwrócił się, chwycił ściereczkę, która leżała na blacie i zaczął mnie wycierać.
- Co ty robisz? Sama sobie poradzę- powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Sorka- odpowiedział, wyszczerzył się i oddał mi ściereczkę.
- Pożyczysz mi jakąś swoją koszulkę?
- Jasne, zaraz wracam- powiedział i pobiegł po jakąś koszulkę, po chwili wrócił i mi ją podał, odebrałam i zdjęłam tą przemoczoną, Ney gapił się na mnie ze zdziwieniem.
- No coo? Cycków żeś nie widział? – wyszczerzyłam się, poprawiłam koszulkę, wymijając go poczochrałam go po głowie i usiadłam na kanapie, chwyciłam za pilot i zaczęłam przeglądać kanały. Ney usiadł obok mnie i oparł głowę o moje ramię.
- To jak? Pokażesz mi ten tatuaż?- zrobił smutną minkę.
- Nie!- wystawiłam język i walnęłam mu poduszką, on po chwili mi oddał. Świrowaliśmy i okładaliśmy się tymi poduszkami dobre kilka minut, kiedy Ney zaczął mnie łaskotać zaczęłam się drzeć a on się ze mnie nabijał.
- No to mam twój słaby punkt.- śmiał się na całego.
- Nie! Przestań! Przestań, proszę cię! Przestań nooo!- krzyczałam cały czas i śmiałam się, że aż leciały mi łzy.
- Dobra! Bo mi się tu zaraz posikasz!- powiedział nadal się śmiejąc.
- Oooj chyba za późno!- spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach.- Żartowałam przecież!- dodałam po chwili i oboje znów śmialiśmy się do łez.


[ Miesiąc później]

- Czemu jesteś taka smutna? - zapytał Neymar przytulając mnie.
- Będę cholernie za tobą tęsknić. Najchętniej w ogóle bym nie wracała do Polski.- powiedziałam i zasunęłam walizkę.
- To nie wracaj.
- Wiesz, że muszę. Obiecałam Dominikowi.
-
 A co byś powiedziała na to żeby…- urwał i jakby zastanawiał się, czy to co chce mi powiedzieć jest do końca dobre.
- Co?- zapytałam ze zdziwieniem.
- Może… polecę z tobą?
- A co z klubem? Przecież musisz grać.
- Jest jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia sezonu, więc mogę polecieć z tobą.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale. Lecę z tobą. A teraz idę się spakować- wyszczerzył się, pocałował mnie i poszedł do swojego domu.
Byłam zdumiona tym, że postanowił polecieć ze mną. Nie, żeby mi to nie odpowiadało, bo bardzo się cieszyłam, ale moi rodzice przecież nic nie wiedzieli o mnie i o Ney’u.
I po co upierałam się, że nic między nami nie ma, skoro tak nie jest- pomyślałam.
Moje przemyślenia przerwała moja komórka, która właśnie zaczęła dzwonić.
- Słucham?
- Cześć córciu, jak tam?
- Cześć mamuś. W porządku, właśnie skończyłam się pakować.
- Nie mogę się już doczekać kiedy cię zobaczę.
- Ja też nie… a właśnie…- urwałam, bo nie wiedziałam jak powiedzieć o tym, że przylatuje ze mną Neymar.
- Coś się stało?
- Nic, po prostu… Nie będę sama.
- Ale… Ale jak to?- zapytała ze zdziwieniem.
- Neymar przylatuje ze mną- zaśmiałam się.
- Aaa! Bo już myślałam, że…
- Niee! Co ty znów wymyślasz!?
- Przepraszam, po prostu martwię się o ciebie.
- No właśnie widzę.
Porozmawiałam z mamą i jeszcze sprawdziłam czy wszystko zapakowałam. W końcu zaczęłam się niecierpliwić, bo Neymara już nie było 2 godziny, poszłam do niego, patrzę a on nawet nie zaczął się pakować, strasznie się zdziwiłam, bo myślałam, że jako piłkarz jest przyzwyczajony do wyjazdów.
- Może ci pomóc?- zapytałam rozbawiona rozglądając się po pokoju, gdzie panował kompletny nieporządek, wszędzie leżały porozwalane ciuchy itd.
- Nieee… poradzę sobie.
- Właśnie widzę jak sobie radzisz.- zaśmiałam się i założyłam ręce na biodra.
- No dobra. Pomóż mi, bo nie ogarniam.
Pomogłam mu się spakować i kolejny wieczór spędziliśmy razem oglądając jakiś denny film.
Następnego dnia, gdy siedzieliśmy już w samolocie, Ney zapytał mnie o Dominika.
- Może opowiesz mi coś o nim?
- No więc. Dominik to mój kuzyn, ma 14 lat, no 15, bo jutro ma urodziny. Jakieś półtora roku temu w wypadku samochodowym zginęła jego mama, a jego ojciec wtedy zaczął pić. Moi rodzice postanowili się młodym zająć, ale nie mogli w ogóle do niego dotrzeć a mi się to jakoś udało. Teraz jest dla mnie jak brat.
- O kurde…- wydusił z siebie, był wyraźnie zaskoczony. Pewnie był święcie przekonany, że to po prostu jakiś rozwydrzony dzieciak.
- Nooo… Kuźwa… teraz uświadomiłam sobie, że nie mam dla niego prezentu.
- Nie martw się, coś wymyślimy na miejscu.
Pogadałam jeszcze z Neyem,  Później, gdy już wylądowaliśmy i wsiedliśmy do taksówki wysłałam sms’a do Dominika z informacją, że już jestem w drodze do domu.
- Siema młody, niedługo będę w domu, już siedzę w taksówce ;)
- Fajnie, ale nie ma mnie w domu. ;( Jestem z kumplami na meczu.
- Aha. Szkoda ;( O której będziesz?
- Raczej późno. Idę jeszcze na małą imprezkę, bo przygotowali coś dla mnie z okazji urodzin.
- Ale urodziny masz jutro a nie dziś ;D
- Wiem, ale jutro mam zamiar spędzić czas z wami, więc umówiłem się z kumplami na dzisiaj ;)
- Spoczko, w takim razie widzimy się jutro ;)
- Do jutra, nie mogę się już doczekać aż cię w końcu zobaczę :D
Tak zajęłam się wymianą wiadomości z Dominikiem, że zupełnie nie słuchałam co mówi do mnie Ney, który był wyraźnie zirytowany.
- Słuchasz mnie w ogóle?- zapytał z wyrzutem.
- Taak… przepraszam, ale zamyśliłam się. Co mówiłeś?
- Jak dogadam się z twoimi rodzicami?
- Nie ma się co martwić na zapas, mama ogarnia hiszpański, więc chyba się dogadacie. A tata… hmmm… z tatą może być trochę gorzej, bo on z kolei angielski ogarnia perfekcyjnie, a…
- No dobra, może rzeczywiście nie będzie tak źle. A wymyśliłaś już co dasz Dominikowi?
- Właśnie nie bardzo… chociaż…
- Już się boję, gdy widzę tą twoją minę.- zaśmiał się i objął mnie.
- Oj nie przesadzaj. Nie miałam pomysłu, ale przecież ty przyleciałeś ze mną.
- No iii?...- zapytał zdziwiony.
- Nooo i… Dominik chyba jak każdy chłopak uwielbia grać w piłkę, więęęc…
- Więc mam z nim zagrać?
- Dokładnie!- wyszczerzyłam się do Ney’a
- Oookej, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Zagrasz z nami.- spojrzał na mnie i cwaniacko się uśmiechnął.
- Widzę, że chcesz, żebym się skompromitowała.
- Czemu?
- Nie grałam 2 lata, zapomniałam już jak piłka wygląda.
- Oj nie przesadzaj, wierzę w ciebie- powiedział i pocałował mnie w czoło.




Nooo i mamy kolejny! :D Jak myślicie? Rodzice Al polubią Neymara, czy wręcz przeciwnie? ;)

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 13

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy, myślałam, że tam za moment wykituję. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w mojej sypialni. Ale skąd ja się tam wzięłam? Kompletnie nic nie pamiętałam z ubiegłej nocy. Chciałam podnieść się i chwycić mój telefon, który leżał na szafce, ale ktoś mnie obejmował. Byłam pewna, że to Ney, więc nie przejęłam się tym zbytnio, z powrotem się położyłam i przytuliłam chłopaka, który spał obok mnie. Leżałam tak kilka minut, ale postanowiłam, że pójdę w końcu po jakieś tabletki przeciwbólowe. Łyknęłam proszki i udałam się do salonu, chciałam usiąść na kanapie, ale była ona zajęta przez Neymara, który spał jak zabity. Zdziwiłam się strasznie, bo przecież kilka minut wcześniej leżałam w niego wtulona. Przerażona pobiegłam na górę i otworzyłam drzwi do mojej sypialni. To co ujrzałam, albo raczej kogo, zwaliło mnie z nóg. W moim łóżku spał  Tello. Podeszłam do niego i próbowałam go obudzić, ale nawet energiczne potrząsanie nic nie dawało, w pewnym momencie trochę przesadziłam z tym potrząsaniem i chłopak wylądował na podłodze. Jakoś nieszczególnie mi było go szkoda.

*Tello*
Siedziałem przy barze i popijałem kolejnego drinka. Podeszła do mnie Rafa i poprosiła, żebym pomógł jej odprowadzić Al do domu, zgodziłem się, bo i tak nie miałem niczego lepszego do roboty. Nieźle się laska schlała- pomyślałem i zaśmiałem się pod nosem, gdy już podprowadzałem ją pod dom. Otworzyłem drzwi i zaniosłem ją do sypialni. Położyłem ją na łóżku i miałem już wychodzić, ale złapała mnie za rękę i powiedziała, żebym został. Zdziwiłem się trochę, bo przecież ona mnie nie cierpiała. Wcale się jej nie dziwiłem, bo zachowywałem się wobec niej okropnie. Ale chciała, żebym został, tak też zrobiłem. Położyłem się obok niej i słuchałem co mówiła, na stówę mnie z kimś pomyliła, no ale cóż. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziłem się, nie wiem jakim cudem na podłodze. Podniosłem się z ziemi i usiadłem na łóżku, zauważyłem, że Alex stoi nade mną i patrzy się na mnie tak, jakby chciała mnie zabić.
Zapytała się mnie, czy coś między nami zaszło. Zapewniłem ją, że nie. Powyzywała mnie trochę i wywaliła za drzwi. Sam nie wiem czemu, ale ona strasznie mnie pociągała. Kurde, ale chyba i tak nie miałem z nią szans, przez ten incydent w parku. Co ja gadam? To dziewczyna mojego kumpla z drużyny, muszę ją sobie wybić z głowy.  Zadzwoniłem po taksówkę i wróciłem do domu.
*Alex*
Kamień spadł mi z serca, kiedy ten burak powiedział mi, że nic między nami nie było. Byłam strasznie zdenerwowana sama na siebie. Miałam zachować trzeźwość a schlałam się jak świnia, fatalnie się z tym czułam. Poszłam wziąć prysznic, później poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie kawy, usiadłam przy wysepce kuchennej i myślałam o tej nieszczęsnej imprezie. Usłyszałam, że ktoś wszedł do pomieszczenia, odwróciłam się, żeby sprawdzić kto to, zobaczyłam Neymara, podszedł do mnie i złożył na moich ustach długi, namiętny pocałunek, co sprawiło, że od razu poprawił mi się humor.
- Dzień dobry- powiedział, gdy już się ode mnie odsunął.
- Dzień dobry- na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Jak się czujesz?- zapytał popijając wodę.
- Lepiej nie mówić- odpowiedziałam i podparłam głowę rękami.- A ty?- dodałam po chwili.
- Też nie za dobrze.- odparł i skrzywił się. Usiadł obok mnie a ja podałam mu paczkę tabletek przeciwbólowych. Siedzieliśmy w kuchni jak takie dwa kołki. Gdyby ktoś nas zobaczył to by się nieźle uśmiał. Oboje byliśmy tak skacowani, że głowa mała i jeszcze dołączyła do nas Paulina.

[Kilka godzin później]
Miałam z Ney’em iść na jakąś sesję zdjęciową chyba do jakiejś reklamy. Dokańczałam właśnie prostować włosy, kiedy usłyszałam, że ktoś puka do drzwi łazienki. Otworzyłam, nawet nie pomyślałam o tym, żeby się czymś zakryć, a byłam w samej bieliźnie, w dodatku koronkowej, więc było mi praktycznie wszystko widać. W drzwiach stał Ney, który od razu zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów i zagwizdał pod nosem. Przybiłam facepalma i zmierzając do mojego pokoju poinformowałam go, że jeszcze tylko się ubiorę i jestem gotowa. Czułam jego wzrok na sobie, nie przeszkadzało mi to zbytnio.
- Jak dla mnie to możesz iść nawet tak.- powiedział i szeroko się uśmiechnął.
- Mhmmm.- odburknęłam i zamknęłam mu drzwi do mojej sypialni przed nosem. Ubrałam się i wyszłam z powrotem do chłopaka.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję.-uśmiechnęłam się.
Wsiedliśmy do auta Ney’a i po kilku minutach byliśmy na parkingu, powiedział, że musimy jeszcze kawałek przejść, żeby dotrzeć na miejsce. W drodze zadał mi trochę dziwne pytanie.
- Czemu nie powiedziałaś mi, że masz tatuaż?
- Jakoś nie myślałam, że to może być dla ciebie ważne .
- Jeszcze o czymś nie wiem?- spojrzał na mnie i wyszczerzył się.
- Mam dwa tatuaże. Jeden już widziałeś, to ten na plecach. A drugi…- spojrzałam na niego znacząco, nie wiem po co mu mówiłam o tym, że mam drugi tatuaż.
- Gdzie masz drugi?- spojrzał na mnie pytająco, nie załapał.
- Nooo…- nie dokończyłam i pokiwałam głową z niedowierzaniem, że nie skumał.
- Gdzie?- patrzył na mnie i oczekiwał, że powiem, ale po chwili załapał i zaczął się śmiać.
- No właśnie.- ja też zaczęłam się śmiać.
- Pokażesz?- powiedział, uśmiechnął się i uniósł brew do góry.
- Może pokażę... zobaczy się- wyszczerzyłam się i pokazałam mu język. Dotarliśmy na miejsce, w momencie gdy weszliśmy do budynku zaczął mi dzwonić telefon.
- Idź, ja zaraz przyjdę.- powiedziałam do chłopaka, który po chwili zniknął mi z pola widzenia. Wyszłam na zewnątrz i odebrałam. Dzwoniła do mnie mama, żeby dowiedzieć się, czy wszystko w porządku itd., pogadałam z nią kilka minut i wróciłam do sali, gdzie Ney miał robione zdjęcia, ale jak na złość nigdzie nie mogłam go wypatrzeć. Podeszłam do dystrybutora z wodą i zaczęłam nalewać cieczy do kubeczka, kiedy zobaczyłam Ney’a, który właśnie wszedł do pomieszczenia w samych bokserkach. Szkoda, że nie powiedział mi, że to będą zdjęcia do reklamy męskiej bielizny, może jakoś inaczej bym zareagowała wiedząc o tym. Stałam przy tym dystrybutorze gapiąc się na niego z otwartą buzią, musiało to wyglądać naprawdę zabawnie, tym bardziej, że przelałam kubeczek już dawno, a cały czas nalewałam wody. Ogarnęłam się po chwili, wytarłam rozlaną wodę, usiadłam na kanapie i napawałam się widokiem przystojnego piłkarza, który cały czas się do mnie uśmiechał, a fotograf go opierdzielał, że nie patrzy w obiektyw. Kiedy sesja dobiegła końca pojechaliśmy do jego domu.
- Napijesz się czegoś?- zapytał, gdy usiadłam na kanapie.
- Może wody.- powiedziałam i serdecznie się uśmiechnęłam.
- Ok, zaraz ci przyniosę- odpowiedział i zniknął w kuchni.
Czekałam na niego tak długo, że postanowiłam w końcu sprawdzić co mu tak długo zajmuje.



Nareszcie udało mi się wstawić ten rozdział! :D Przepraszam za to, że dopiero teraz, ale od kilku dni nie miałam połączenia z internetem. Obiecałam, że wstawię a nie wstawiłam, ale to nie z mojej winy, mimo tego i tak mi trochę głupio, mam nadzieję, że mi to wybaczycie :/ Nie wiem kiedy będzie kolejny, ale postaram się wstawić jak najszybciej, no chyba, że znowu mi internet ch*j strzeli :(


P.S. Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem, na prawdę było mi bardzo miło <3 :*

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 12


Biegłam do swojego domu, cały czas płakałam, nie mogłam uwierzyć w to, że on mi to zrobił. Nie mogłam uwierzyć w to, ze osoba, którą po prostu… kochałam tak mnie skrzywdziła. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo, przewróciłam się. Straciłam przytomność. Nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
- Al! Alex! Eeeej!- usłyszałam głos Neymara. Zaraz! Neymara? Przecież….
Ocknęłam się. Leżałam głową na jego kolanach. Oderwałam się od niego jak poparzona.
Zorientowałam się, że to był sen. Bogu dzięki! To był sen.
- Al wszystko ok?- zapytał się, cały czas wgapiając się we mnie ze zdziwieniem.
- Taak… Czemu miałoby nie być ok? Wszystko w porządku.- odpowiedziałam zmieszana.  
- No wiesz… Tak pytam, bo zaczęłaś gadać coś pod nosem i później się rzucałaś, to nie wiem… i jeszcze coś mówiłaś, „żebym tego nie robił” i… no nie wiem…- dodał wzruszając ramionami.
- Co robiłam? Ja… ja przepraszam, miałam… jakiś… głupi sen i… przepraszam.- wyjąkałam po chwili.
- Spoooko!- powiedział szczerząc się, wyraźnie śmieszyło go to, co wyczyniałam przez sen.
- Ja może pójdę się położyć…
- Okej, to pokażę ci twój pokój.- powiedział i zaprowadził mnie do pokoju, który na szczęście tym razem okazał się nie być jego sypialnią. Wyszedł i po chwili wrócił z ręcznikiem w ręku.
- Łap!- rzucił mi go i wyszczerzył się.
- Dzięki- uśmiechnęłam się do niego.
- Dobranoc.- powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- Dobranoc.- odpowiedziałam pod nosem. Cały czas okropnie się czułam po tym jak przyśniło mi się jak on mnie… Nie mogłam zrozumieć dlaczego mi się śniło coś takiego? Miałam wziąć prysznic, ale zasnęłam. Obudziłam się o 600. Wstałam i od razu powędrowałam wziąć prysznic, kiedy wyszłam z kabiny, zorientowałam się, że nie wzięłam ręcznika.
- No rzesz k*rwa!- zaklęłam pod nosem- Dobra pobiegnę szybko do pokoju, może mnie nie zauważy, wątpię, żeby wstał tak wcześnie. Założyłam tylko dolną część bielizny tak „na wszelki wypadek”. Kiedy już prawie otwierałam drzwi do mojego pokoju usłyszałam kroki za mną, odwróciłam się lekko, żeby sprawdzić kto to. Na szczęście to nie był Ney, tylko Rafa, która właśnie wróciła do domu. Spojrzała na mnie i wykonała gest w stylu „poddaję się” i wyszczerzyła się, poszła dalej. Wparowałam do mojego pokoju i wytarłam się tym nieszczęsnym ręcznikiem. Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że jeszcze na chwilkę mogłabym się położyć. Ubrałam stanik i wtuliłam się pod ciepłą kołderkę. Obudził mnie zapach spalenizny, tak jakby coś się przypalało na patelni… moja pierwsza myśl WTF? Ubrałam się szybko i poszłam do kuchni sprawdzić co tak jedzie. Ujrzałam Ney’a, który usiłował zrobić omlety. Stałam tak chwilę w drzwiach i patrzyłam jak nieudolnie mu to idzie. Podeszłam do niego i wypędziłam go z kuchni do jadalni, żeby poczekał a ja zaraz przyniosę nową porcję. Wyrzuciłam do kosza te… węgielki, bo omletami to tego nie można było nazwać, przygotowałam nową masę i dokończyłam robotę Ney’a. Poszłam do jadalni i wyszczerzyłam się do piłkarza. Podsunęłam mu pod nos talerz i chciałam się wymigać od jedzenia, ale nie udało mi się.
- Czemu nie jesz?
- Nie jestem głodna.
- Mam ci pomóc?- spojrzał na mnie i wyszczerzył się.
- Nieee…- powiedziałam i dosiadłam się do niego z powrotem, chwyciłam talerz i nałożyłam sobie trochę. Zjedliśmy śniadanie i stwierdziłam, że pozmywam i się zbieram, skończyłam i zbierałam się już kiedy Ney mnie zatrzymał.
- Mógłbym cię dzisiaj zabrać gdzieś wieczorem?
- Jasne, a gdzie?- zapytałam się i przymrużyłam oczy.
- Niespodzianka- wyszczerzył się i pocałował mnie w czoło. Przytuliłam się do niego mocno.
- Ok. Trzymaj się.
- Do zobaczenia.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Po chwili, gdy już stałam pod moim domem, próbowałam otworzyć drzwi, ale Paula chyba gdzieś poszła. Nie mogłam znaleźć kluczy, chyba je zostawiłam z pośpiechu. Zadzwoniłam do przyjaciółki.
- Hej Paula, gdzie jesteś? Nie mogę się dostać do domu, a moje klucze zostawiłam w środku.- nagrałam jej wiadomość, bo nie odbierała. Siedziałam chyba z godzinę na schodach, słuchałam muzyki. Paulina nadal nie odpowiadała. Zdenerwowałam się trochę i stwierdziłam, że może przejdę się na plażę, bo w końcu mam niedaleko, a przynajmniej czas mi szybciej zleci. Spacerowałam dobre dwie godziny, Paula nadal nie odpowiadała. Byłam na nią wściekła. Idąc zauważyłam jakąś małą dziewczynkę, która siedziała na murku. Na oko miała ze 6 latek. Podeszłam do niej i chciałam ją uspokoić, bo strasznie płakała.
-Gdzie są twoi rodzice?- zapytałam ją, gdy się już uspokoiła. Chyba nie zrozumiała, ale mówiła coś po polsku, więc zapytałam ją ponownie w ojczystym języku.
- Gdzie są twoi rodzice? Dlaczego siedzisz tutaj sama?
- Spacerowałam z moją mamusią i zobaczyłam małego pieska i chciałam go pogłaskać, ale mi uciekł i nie mogłam znaleźć mamusi.- powiedziała smutnym głosikiem.
- Aha, chodź napijemy się soczku.- wstałam, chwyciłam małą za rączkę i poszłam z nią do baru, który był kilka metrów dalej, kazałam jej usiąść przy stoliku i przyszłam po chwili ze szklanką soku pomarańczowego. Posiedziałam z nią i porozmawiałam. Nie sądziłam, że będę się świetnie dogadywać z takim małym dzieciakiem, nie przypuszczałabym, że dziecko w takim wieku może być takie inteligentne, miałam wrażenie, że dogaduję się z nią lepiej niż z niektórymi w moim wieku. Nigdy nie przepadałam za małymi dziećmi a tu proszę. Rozśmieszyło mnie, kiedy zaczęła gadać o tym, że chciałaby spotkać Messiego, albo Neymara.
- Wiesz co? Zaczekaj tutaj a ja zaraz wracam.- uśmiechnęłam się i puściłam jej oczko.
Odeszłam kilka metrów od niej i zadzwoniłam do Santosa.
- Cześć, masz wolną chwilę?
- Tak, coś się stało?
- Nie, to znaczy tak, ale to nic takiego, po prostu... znalazłam jakąś małą dziewczynkę i nie wiem co mam z nią zrobić … kojarzysz tą knajpę przy plaży… byliśmy tam ostatnim razem, no wtedy, kiedy Zuzka do mnie dzwoniła i…
- No tak…
- Mógłbyś przyjść?
- No… zaraz będę.
- Dzięki, jesteś wielki.
Sterczałam kilka minut w tym samym miejscu, w końcu zauważyłam Ney’a zmierzającego w moją stronę. Dałam mu całusa na powitanie i powiedziałam mu całą sytuację. Podeszliśmy do stolika, gdzie siedziała mała, spojrzała na mnie swoimi wielkimi paczadłami, później na Ney’a, znów na mnie i z piskiem podbiegła do chłopaka i przytuliła się do niego. Był zaskoczony… mało powiedziane, ale po chwili się wyszczerzył do mnie  i zaczął do niej coś mówić, ale nic nie rozumiała, podobnie jak on, bo przecież ona mówiła po polsku a on nie. Usiedliśmy przy stoliku i robiłam im za tłumacza, cieszyłam się, że poprawiłam humor temu dzieciakowi. Zadzwonił mój telefon.
- Hej Alex, przepraszam, że nie odpowiadałam, ale zostawiłam telefon w domu.
- Spoko.
- Gdzie teraz jesteś?
- Wiesz co, na razie nie mogę gadać, jak wrócę to ci opowiem.
-Dobra, trzymaj się.
-Narka.
Siedziałam tam z Neymarem i tą dziewczynką, kiedy zauważyłam, że w naszą stronę biegnie jakaś kobieta. To była jej mama. Wycałowała nas, podziękowała i zabrała swoją córkę.
- Dzięki, że przyszedłeś.
- Nie ma sprawy, dla ciebie wszystko.- uśmiechnęłam się do niego, a on mnie pocałował, odwzajemniłam. Spacerowaliśmy plażą, usiedliśmy na gorącym od słońca piasku i siedzieliśmy tak bez słowa. Nagle Ney się odezwał.
- Chciałbym, żebyś wiedziała, że… bardzo mi na tobie zależy i… kocham cię…- powiedział niepewnie.
- Ja… ciebie też.- odpowiedziałam i wtuliłam się w niego, a on mnie objął i pocałował w czubek głowy.
- Ooo! Jakie to słodkieee… Pfff…- usłyszałam znajomy i znienawidzony przeze mnie głos, wstałam i ujrzałam tego idiotę, Michała. Miałam po prostu ochotę go tam zabić.
- Czego ty jeszcze k*rwa ode mnie chcesz? Odpie*dol się wreszcie!- wydarłam się na niego, Ney stanął za mną i mocno mnie trzymał, widocznie wiedział, że najprawdopodobniej rzucę się na tego dupka.
- Co tak ostro?- szyderczo się zaśmiał.
-Spie*dalaj!- krzyknęłam, po chwili Ney jeszcze mocniej mnie złapał.
- Uspokój się, nie warto- słowa piłkarz rzeczywiście trochę mnie uspokoiły.
- A ty? I tak nie por*chasz to po co trzymasz tą szmatę przy sobie?- powiedział do Neymara, który po prostu nie wytrzymał i rzucił się na niego, teraz ja próbowałam go odciągnąć od Michała.
- Ney zostaw go! Przestań! Proszę cię! Przestań!- krzyczałam ale nic to nie dawało, w końcu udało mi się ich rozdzielić. Michał zebrał się i zagroził mu, że jeszcze tego pożałuje. Oddaliliśmy się od niego i zaczęliśmy rozmawiać.
- Ja przepraszam cię, przeze mnie masz same problemy- powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Przestań. Kocham cię i nie pozwolę, żeby ten dupek cię dręczył.- powiedział patrząc mi prosto w oczy, wytarł łzy, które spływały po moich policzkach i mocno przytulił.
- Dziękuję.
Ney odprowadził mnie do domu, chciałam, żeby już szedł do siebie, bo cały dzień już przesiedział ze mną, ale uparł się, że zostanie. Wzięłam jakieś proszki, bo strasznie bolała mnie głowa, położyłam się i znów zaczęły wracać do mnie te okropne wspomnienia. Każde spotkanie z moim byłym powodowało, że mój stan psychiczny się pogarszał, zamykałam się w sobie i po prostu nikt nie był w stanie poprawić mojego samopoczucia. Nikt z mojej rodziny, przyjaciół, po prostu nikt. Przynajmniej tym razem było inaczej. Leżałam tak i gapiłam się w sufit, cały czas płakałam. Usłyszałam pukanie do drzwi.
Proszę!- powiedziałam i szybko wytarłam łzy. To była Paulina.
- Nie martw się, wszystko będzie ok.- powiedziała z troską i przytuliła mnie.
- Już nigdy nie będzie ok, on zrujnował moje życie, za każdym razem kiedy tylko o nim pomyślę to mam ochotę ze sobą skończyć, nienawidzę go!- wyjąkałam i znów zaczęłam płakać, cały czas przytulałam się do mojej przyjaciółki, która starała się mnie pocieszyć.
- Al, uspokój się, nie możesz się tak zadręczać. Chodź, ogarnij się i zejdź do salonu.- powiedziała i zaciągnęła mnie do łazienki.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale! Ney siedzi na dole i się zamartwia, poza tym niedługo odbędzie się moja impreza urodzinowa, więc ogarnij tyłek i widzę cię na dole! Masz wyglądać bosko!- powiedziała i puściła mi oczko. Po czym sama poszła się szykować.
O cholera! Zapomniałam, że Paula ma urodziny, no k*rwa! Nic dla niej nie mam- pomyślałam i szybko zaczęłam się szykować, ogarnęłam włosy, zrobiłam makijaż i ubrałam się w moją najlepszą kieckę. Sama nie wiedziałam jakim cudem tak szybko się uszykowałam, chyba pobiłam swój rekord.
Zapomniałam o tym co się wydarzyło na plaży i od razu poprawił mi się humor. Zeszłam na dół i zobaczyłam jak Paula, Ney i Marc, który właśnie wszedł do domu gapią się na mnie ze zdziwieniem. chłopakom to myślałam, że oczy wyjdą a Paula wyszczerzyła się i powiedziała, że właśnie o to jej chodziło. Cała nasza grupka wybrała się jeszcze do domu Ney’a, żeby przebrał się w coś bardziej eleganckiego. Przy okazji zaprosiliśmy jeszcze Rafaellę, która była zachwycona wizją imprezy. Po kilku minutach Ney wrócił do nas ubrany w błękitną koszulę i jeansy, wyglądał po prostu… idealnie, nie wiem jak to inaczej określić. W sumie idealnie wyglądał nawet w samym ręczniku. Bez niego jeszcze lepiej, ale mniejsza. Udaliśmy się wszyscy do klubu, gdzie miała się odbyć impreza. Alkohol lał się litrami, starałam się powstrzymać przed zachlaniem się w trupa, podobnie jak Rafaella, ale uległam, kiedy Paula podsunęła mi kolejnego drinka pod nos. 






No i mamy kolejny! :D Wydaje mi się, że trochę spieprzyłam ten rozdział, no ale nie wiem. Ocenę jak zawsze pozostawiam Wam :*

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 11



Obudziłam się o 1000 i napisałam sms’a do Neymara.
- Dzień dobry!
- Jak się spało? :*
-Dobrze, a tobie? :*
-Nie mogłem zasnąć :<
-Czemu?
-Bo myślałem o tobie <3
- <3
- Przyjdziesz dzisiaj?
- Jasne, może być o 19? Zagramy, może później obejrzymy jakiś film, co ty na to? ;)
- Ok, nie mogę się doczekać.
- Ja też. Do zobaczenia :>
Wstałam i poszłam się ubrać. Założyłam przewiewną kremową sukienkę nad kolano, na wąskich ramiączkach. Pomalowałam paznokcie na taki sam kolor, żeby pasował do mojego stroju. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie coś do jedzenia, później zaparzyłam kawę i usiadłam wygodnie na kanapie w salonie. Czytałam jakiś portal plotkarski i moim oczom ukazał się artykuł, który mówił o nowej „zdobyczy” pana Santosa. Śmiać mi się chciało, bo ta informacja była wyssana z palca, przecież nie byłam jego dziewczyną… bardziej przyjaciółką. W końcu nie dał mi wystarczająco do zrozumienia, że chce ze mną być. Przynajmniej ja odnosiłam takie wrażenie.
- Co tam czytasz?- zapytała Paulina, która właśnie zeszła na dół.
- A... ploteczki na swój temat.- zaśmiałam się.- W ogóle jak było?- dodałam po chwili namysłu.
- O czym mówisz?
- No przecież Marc był u nas… u ciebie.- puściłam jej oczko.
- A no tak! Było… później ci opowiem- stwierdziła, bo obie zauważyłyśmy Marc’a, który właśnie zszedł po schodach. No oczywiście, że był w samych bokserkach! Bo jakby inaczej…
- Ooo! Cześć Al.- powiedział ze zdziwieniem, był strasznie zaskoczony, tym, że mnie widzi.
-Hej. No to jesteśmy kwita.- zaśmiałam się i odwróciłam wzrok od niego.
-Ubierz się w coś!- powiedziałyśmy w tym samym momencie z Paulą.
- Okeeej… zaraz wracam- powiedział i wszedł  z powrotem na górę.
Kiedy czekałyśmy na chłopaka Paulina opowiedziała mi wszyściutko z ubiegłej nocy.
- No to nieźle.- powiedziałam, będąc pod wrażeniem słów przyjaciółki.
- A jak tam u Neymara?
- Byłam wczoraj u niego i działo się spooooroo…- powiedziałam i parsknęłam śmiechem.
- Co zrobił?
- Dużo by gadać. Najpierw zaliczył glebę w łazience i ma rozwalone czoło a później glebnął w kuchni i stłukł sobie kolano, a poza tym… ograłam go w fifę i…- zaśmiałam się- Zapomniałam o najlepszym!- kontynuowałam śmiejąc się- Ney wczoraj po kąpieli wyszedł z łazienki w samym ręczniku i niechcący go zrzucił i stał przede mną zupełnie… -westchnęłam i przewróciłam oczami.
- No nieźle!- rzuciła i obie aż płakałyśmy ze śmiechu. Nie było to jakoś szczególnie zabawne, ale my jako przyjaciółki zawsze miałyśmy jakieś odchyły od normy.
- Z czego się tak śmiejecie dziewczyny?- powiedział Bartra, który właśnie zszedł do salonu . Momentalnie się uspokoiłyśmy.
- Z niczego… nie zwracaj na nas uwagi.- powiedziałam i wstałam, bo właśnie dzwonił mi telefon, poszłam do mojej sypialni i odebrałam. Dzwonił oczywiście Ney.
- Hej, wiesz co… Nici z naszego spotkania we dwoje, bo przyjeżdża mój kumpel. Kurde nie powiedział mi wcześniej, że mnie odwiedzi i… głupio wyszło.- powiedział niezbyt wesołym głosem.- Jak chcesz to mogę cię z nim poznać.- dodał po chwili.
- Jasne, nie pogniewam się. Najwyżej zagramy we troje.
- Oookej- powiedział i zaśmiał się.
- To do zobaczenia, trzymaj się.
- Narka.
Skończyłam rozmowę i usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę!
- Alex idziesz z nami na miasto?- powiedziała Paulina.
- Nie wiem, nie chcę wam przeszkadzać.
- Nie będziesz przeszkadzać idą z nami jeszcze chłopcy z drużyny.
- Dobra, kiedy idziecie?
- Już możemy wychodzić.
- Ok.
Po kilku minutach szliśmy już przez park razem z Sanchezem i Tello, którzy ewidentnie byli zainteresowani moją osobą. Po pewnym czasie Tello zaczął się do mnie dowalać, wypominał mi ten pocałunek na imprezie u Marc’a.
- Człowieku nie wiem o co ci w ogóle chodzi!- uniosłam głos i odepchnęłam go od siebie.
- Ej, ej! Spokojnie. Może wpadniesz później do mnie to pomogę ci się rozluźnić- powiedział i złapał mnie za tyłek, odwróciłam się i strzeliłam mu z liścia. Szybko oddaliłam się od niego, po chwili dołączył do mnie Sanchez i próbował jakoś do mnie zagadać, ale nie za dobrze mu to wychodziło.
- Nie przejmuj się nim, najpierw robi, później myśli.
- Taaa…
- Możeee… umówimy się na kawę, czy coś?- zapytał niepewnie i objął mnie.
- Sama nie wiem.
- Czemu? Coś ze mną nie tak?- zapytał zdziwiony.
- Nie.
- To w czym problem?
-Po prostu, mam chłopaka.
- Niech zgadnę, Neymar?
- Dokładnie.
- Ten to ma szczęście- powiedział pod nosem.
-Słucham?
- Eee… nic, nic.
Chodziliśmy po mieście prawie przez cały dzień. Później Marc wpadł do nas na chwilę, bo koniecznie chciał się ze mną zmierzyć w fifie. Jak myślicie, kto wygrał? Nooo… tym razem nikt. Było 2:2, ale Bartra i tak był pod ogromnym wrażeniem moich umiejętności.
- Dobra kochani, ja się już będę zbierać, bo jestem umówiona. Marc, miło się grało, musimy kiedyś powtórzyć.- powiedziałam i przybiłam mu piątkę i poszłam na górę się przebrać. Założyłam czarne legginsy, szarą bokserkę i balerinki tego samego koloru co bluzka. Byłam pod domem Neymara z dziesięciominutowym spóźnieniem. Zadzwoniłam do drzwi, po chwili mi otworzył.
- Hej, przepraszam za spóźnienie.- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
- Nic się nie stało.- uśmiechnął się, objął i zaprowadził do salonu. Moim ukazał się nikt inny jak Gusttavo Lima.


*Ney*
Byłem strasznie wkurzony tym, że Lima nie zapowiedział się wcześniej, tylko postawił mnie przed faktem dokonanym. Nie mogłem mu odmówić, bo w końcu to mój kumpel, ale ten wieczór chciałem spędzić z Alex, która na szczęście zgodziła się na to, żebym mu ją przedstawił. Kiedy przyszła poznałem ją z Gusttavo, chyba wpadła mu w oko, bo wgapiał się w nią jak w obrazek, na szczęście bez wzajemności. Kiedy wyszła do łazienki zaczęliśmy gadać.
- Staaary, ale dupę wyrwałeś!- powiedział podekscytowany.
- Taaa- burknąłem.
- Jaka jest? No wiesz…
- Nie wiem
- Jak to nie wiesz?
- No nie! Przecież ci mówię.
- Nie wierzę, że jeszcze jej nie stuknąłeś.
- Nie twoja sprawa!- przecedziłem przez zęby.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Neymarem?- powiedział udając przerażenie.
- Po prostu, widzę w niej coś więcej niż „ niezłą dupcię”.
- Mhmm, już to widzę.
- No ok, wiesz, że chciałbym, ale ona jeszcze nie…- no rzesz k*rwa. Wygadałem się, ale ze mnie kretyn.
- No nieee! Nie gadaj, że… taka laska? Serio?- pytał się mnie z ogromnym zdziwieniem
- Mhmm.- mruknąłem i opuściłem wzrok, a kumpel cały czas gapił się na mnie z niedowierzaniem.
- To jak? Gramy?- powiedziała Al, która właśnie pojawiła się w salonie. Miałem nadzieję, że nie słyszała naszej rozmowy, starałem się ukryć przed nią, że coś jest nie tak, ale kapnęła się.- Coś się stało?- dodała po chwili, widząc moją minę.
- Niee… trzymaj- podałem jej pada i zaczęliśmy grać.
Rozegraliśmy partyjkę we troje i nareszcie nadszedł upragniony przeze mnie moment. Gusttavo stwierdził, że już na niego czas i zebrał dupę w troki.

*Alex*
Już miałam dosyć grania w tę cholerną fifę, ale obiecałam Ney’owi, więc musiałam dotrzymać słowa. W dodatku Lima zaczął mnie drażnić, bo cały czas, gdy była okazja to mi się przyglądał, kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
- No nareszcie sami!- powiedział Santos z ogromną radością, przekręcając klucz w drzwiach. Nie ogarniałam tego chłopaka. Wolał spędzić ze mną czas niż z kumplem, którego nie widział kilka miesięcy.
- To co oglądamy?- powiedziałam szczerząc się i pokazałam mu dwa pudełka z filmami.
- Ten.- powiedział wskazując palcem na mnie.
- Oj przestań! Który? Mówię poważnie.- zaśmiałam się.
- Ja też mówię poważnie- uśmiechnął się łobuzersko. Spiorunowałam go wzrokiem.- No dobra! Ten.- powiedział wskazując na ten, który trzymałam w prawej ręce.
- Horror?- zapytałam z rozczarowaniem, miałam nadzieję, że wybierze komedię.
- A czemu nie?
- No wiesz… mogę się bać.
- Służę ramieniem.- powiedział i oboje zaczęliśmy się śmiać.
Oglądaliśmy ten film, był nawet fajny, to znaczy, jak na horror to był bardzo dobry.
W pewnym, „straszniejszym” momencie dostałam sms’a od Pauliny.
- JEZU!- krzyknęłam przestraszona i aż podskoczyłam, kiedy usłyszałam sygnał wiadomości. Ney spojrzał na mnie i zaczął się śmiać, tak samo jak ja.
- Mógłbyś mnie dzisiaj przenocować?- zapytałam niepewnie.
- Jasne. A coś się stało?
- Paula mnie poprosiła, żebym zostawiła jej dom, tylko szkoda, że dopiero teraz zechciała mnie o tym poinformować.- powiedziałam z wyrzutem.
- Nie ma sprawy, a teraz chodź, dokończymy oglądać.
Usiadłam obok niego i wtuliłam się w jego ramię. Obejrzeliśmy ten film i postanowiłam, że pójdę wziąć prysznic.
- Dobra, ja idę wziąć prysznic, ale najpierw pokaż mi gdzie mam spać.
- Okej- powiedział i zaprowadził mnie do pokoju gościnnego, przynajmniej początkowo myślałam, że to pokój gościnny, ale to nie był pokój gościnny. To była jego sypialnia.
- Nawet sobie nie żartuj. Już wolę spać  na kanapie w salonie!- powiedziałam z oburzeniem.
- Czemu, przecież możemy miło spędzić noc.- powiedział i spojrzał na mnie uwodzicielsko.
- Dupek!- krzyknęłam, wyszłam z sypialni i zbierałam się już do wyjścia, kiedy usłyszałam, jak mnie woła.
- Poczekaj! Przepraszam…
- Odwal się już!- powiedziałam już spokojniej i chwyciłam za klamkę.
- Jasna cholera! Poczekaj!- krzyknął , chwycił mnie za nadgarstki, przyciągnął do siebie i zaczął całować, próbowałam się mu wyrwać, ale był silniejszy. Zaciągnął mnie do sypialni, zaczął rozbierać, błagałam, żeby tego nie robił, ale nadaremno. Po prostu mnie zgwałcił. Skończył, opadł obok mnie i zasnął. Chwyciłam moje ubrania, szybko się ubrałam i wybiegłam z jego domu.






Hejooo :) Znalazłam chwilkę i udało mi się napisać ten rozdzialik :p Nie mam pojęcia, kiedy będzie kolejny, ale postaram się, żeby pojawił się jak najszybciej ;D
CZYTASZ= KOMENTUJESZ
( To bardzo motywuje :* )