czwartek, 30 października 2014

Rozdział 23


Dostałam z pięści w twarz, upadłam, nie wiedziałam co się dzieje, byłam strasznie zdezorientowana i przestraszona. Ten ktoś podniósł mnie i… poczułam ogromny ból. Chyba dostałam jakimś ostrym narzędziem, czułam  ten straszny, przeszywający i wciąż narastający ból. Upadłam na ziemię, płakałam, wołałam o pomoc, zobaczyłam, że ktoś kto mnie napadł uciekł. Podbiegł do mnie mój ojciec. Czułam, że robi mi się słabo, było mi strasznie zimno, straciłam przytomność.

*Ney*
Nie chciało mi się iść z Alex i jej rodziną na miasto, po prostu byłem wycieńczony po treningu, może to też dlatego, że się nie wyspałem, z oczywistych powodów… ale warto było. Leżałem na kanapie i przeglądałem  jakieś kanały w TV, w międzyczasie wrzuciłem kilka fotek na instagrama, ogólnie nudziłem się strasznie, ale nic nie chciało mi się robić… kompletnie. Rozmyślałem o tym, co powiedziała mi Alex poprzedniego wieczora. Nie powiem, że jakoś specjalnie się ucieszyłem na wiadomość, że zostanę ojcem… znowu, bo przecież mam jeszcze Daviego. Nie było to ani jej, ani mi na rękę. Alex miała w planach studia, niestety musiała z nich zrezygnować, nie było innego wyjścia. Mimo to, że nie bardzo chciałem znów bawić się w niańkę musiałem stawić temu czoła i zdecydowałem się jak najbardziej wesprzeć moją ukochaną w tej sytuacji. Gdy Al oprowadzała swoją rodzinę po Barcelonie zacząłem żałować, że nie poszedłem razem z nią, siedziałem w domu sam jak palec, w końcu zasnąłem, obudził mnie telefon, odebrałem.
- Alex jest w szpitalu, przyjedź tutaj jak najszybciej- usłyszałem drżący głos ojca Alex.
-Jak to? Co się stało?-  krzyknąłem do słuchawki z przerażeniem i zerwałem się na równe nogi.
- Przyjedź, wszystkiego się dowiesz- powiedział, podał adres szpitala, gdzie przewieziono Al. Chwyciłem kluczyki i pobiegłem do auta, które stało przed domem. Ruszyłem z piskiem opon, jechałem jak szaleniec po ulicach Barcelony, chciałem jak najszybciej dotrzeć do szpitala, dojeżdżałem do skrzyżowania, chciałem zahamować… wpadłem w poślizg, auto zaczęło koziołkować.
- Kocham cię Alex- pomyślałem i  zamknąłem oczy.

*Tata Alex*
- Błagam! Powiedzcie mi co z moją córką!- krzyknąłem biegnąc za lekarzem, który przewoził moją córkę na salę operacyjną. Nie było żadnego odzewu, usiadłem na krzesełku przy wejściu do sali, gdzie była operowana moja córka.
- Kto to zrobił? Dlaczego?!- wciąż zadawałem sobie to pytanie.
Siedziałem załamany, czekałem na jakąkolwiek informację ze strony lekarzy. Zadzwoniłem do chłopaka Alex, żeby jak najszybciej przyjechał do szpitala. Czekałem cały czas na lekarza. W końcu po 2 godzinach spędzonych na sali operacyjnej, lekarz wyszedł i podszedł do mnie z niezbyt wesołą miną.
-Pan jest kimś z rodziny panny Alex?
- Tak, jestem jej ojcem.- odpowiedziałem.
-Mam dwie wiadomości. Jedną dobrą, drugą niestety… złą.
- Co takiego?
-Otóż ta dobra… Z pana córką będzie wszystko w porządku, żadne narządy wewnętrzne nie ucierpiały...
- A ta zła?
- Panna Alex była w… Niestety, przykro mi. Dziecka nie udało się uratować.- powiedział i poszedł z opuszczoną głową. Stałem jak wmurowany, nie wiedziałem co mam zrobić.
-Jak to? Ona była w ciąży? Boże…
Próbowałem ponownie się dodzwonić do chłopaka mojej córki, ale bez większego rezultatu. Wyłączył telefon.
-Co za gówniarz.- pomyślałem i cisnąłem telefonem o ścianę, odwróciłem się i zobaczyłem chłopaka mojego córki, który był przewożony na salę operacyjną.
- Co się stało?- krzyknąłem przerażony.
- Proszę zrobić miejsce. Później pan się wszystkiego dowie.
-Jasna cholera!- wydarłem się na cały korytarz, gdyby nie Dominik, chyba bym sobie coś zrobił.
Siedziałem kilka godzin wpatrując się przez szybę do sali, gdzie leżała moja biedna córeczka. W końcu pozwolili mi do niej wejść, gdy zaczęła się wybudzać.

*Alex*
Powoli otworzyłam oczy, światło strasznie mnie raziło, czułam się strasznie. Zobaczyłam mojego tatę siedzącego na krzesełku obok, trzymał mnie za rękę.
- Gdzie ja… jestem? Co się… co się stało?- zapytałam ledwo łapiąc oddech.
- Jesteś w szpitalu. Kochanie, jak się czujesz?
- Wiesz… Bywało lepiej.- odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Ścisnęłam rękę taty, on mnie lekko przytulił.
- Tato?
- Co kochanie?
- Gdzie jest Ney?
- Wiesz… on… Później przyjdzie.- odpowiedział, ale widziałam, że jest niespokojny, wiedziałam, że coś przede mną ukrywa.
- Tato… Powiedz prawdę, widzę, że… coś jest nie tak.
- On… zaraz wracam.- powiedział i wyszedł, jakiś lekarz go poprosił, żeby wyszedł. Byłam przerażona, wiedziałam, że coś się stało, coś poważnego.
- Do cholery! Powiedz mi co się stało!- wydarłam się na mojego ojca, byłam zdenerwowana tym, że nie chciał mi nic powiedzieć.
- Gdy jechał do ciebie… Miał wypadek… Jest w krytycznym stanie. Właśnie skończyli go operować. Nie wiadomo czy przeżyje…
Gdy tylko usłyszałam te słowa poczułam, że moje serce zostało rozerwane na milion małych kawałeczków.
- Kochanie wiem, że ci ciężko…- powiedział tata, starał się mnie pocieszyć.
- Wyjdź!- krzyknęłam i zaczęłam płakać. Tata wyszedł, zostałam sama. Cały czas płakałam, później się trochę uspokoiłam, gdy zobaczyłam lekarza, który najwidoczniej miał mi coś do powiedzenia.
- Witam, nazywam się Patrick Alvarez, jestem pani lekarzem prowadzącym, chciałem z panią porozmawiać.
- Co się stało?- zapytałam, widząc jego minę, przestraszyłam się tego, co ma mi do powiedzenia.
- Widzi pani… ktoś zadał pani cios nożem… jakimś cudem żadne narządy wewnętrzne nie ucierpiały, ale…
- Ale?
- Przykro mi… nie udało nam się uratować pani dziecka. Niestety, nie będzie pani mogła w przyszłości mieć dzieci.
- Boże…
- Naprawdę mi przykro.
-  Chcę zostać sama. Może pan wyjść?
- Tak oczywiście.
Leżałam i patrzyłam się w sufit, łzy strumieniami spływały mi po policzkach. Modliłam się, żeby Ney przeżył, nie mogłam sobie wybaczyć tego, że nie zostałam w domu, albo nie weszłam z nimi do tej restauracji. Straciłam dziecko, nie mogłam stracić Neya… tego byłoby za wiele.



Tak jak mówiłam wstawiam kolejny :) Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :D Wcześniej nie miałam chęci do życia, ale jak mnie wzięło na pisanie, to napisałam 2 rozdziały xD a nad kolejnym pracuję cały czas :D Mam nadzieję, że Wam się spodobał, zachęcam do komentowania, bo to na prawdę potrafi zmotywować do dalszej roboty! :D

CZYTASZ= KOMENTUJESZ

Rozdział 22

Następnego dnia wyszłam z domu pod pretekstem zakupów z Pauliną, ale poszłam do ginekologa, czułam się jakbym szła na ścięcie. Weszłam do gabinetu lekarza wraz z przyjaciółką, po wyjściu byłam załamana, tym, że jednak potwierdziło się. Byłam w ciąży. Z jednej strony chciałam powiedzieć o tym Neyowi, ale z drugiej cholernie bałam się jego reakcji, bałam się, że mnie zostawi. Ba! Byłam tego pewna… Jednak postanowiłam mu o tym powiedzieć. Powiedzieć o dziecku, o naszym dziecku.
Tego dnia Ney miał jakieś badania, później trening, jeszcze później umówił się z chłopakami na mieście, więc nie było go w domu praktycznie cały dzień. Wieczorem przygotowałam kolację, po powrocie Neya zasiedliśmy do stołu.  Chłopak szybko zauważył, że coś jest nie tak.
- Alex, co się stało?- zapytał patrząc na mnie przeszywającym wzrokiem.
- Nic, wszystko ok.- odpowiedziałam i opuściłam wzrok. Czułam, że się rozklejam, wyszłam z jadalni i udałam się do ogrodu, usiadłam na leżaku obok basenu, wtuliłam głowę w nogi i zaczęłam  cichutko płakać. 
- Kochanie co się stało?- Ney zapytał i przytulił mnie mocno.
- Ney, ja… ja jestem w ciąży…- wyjąkałam ledwo słyszalnie, on mnie przytulił jeszcze mocniej, a ja wtulona w niego cały czas płakałam. Po tym co mu wyznałam spodziewałam się innej reakcji, spodziewałam się bardziej tego, że się na mnie zdenerwuje, że mnie wyzywa, ale nie… zareagował inaczej, zupełnie inaczej niż się tego spodziewałam.
- Ćśś… uspokój się- powiedział i pocałował mnie w czubek  głowy.
- Co my teraz zrobimy?- zapytałam go, gdy już trochę się uspokoiłam, nadal byłam w niego wtulona.
- Poradzimy sobie jakoś, przecież to nie koniec świata.
- Dla mnie tak… Co z moimi studiami?... Moi rodzice mnie chyba zabiją…
- Ułoży się jakoś, zobaczysz.
- Mam nadzieję, że się ułoży. Nawet nie wiesz jak ja się bałam… bałam się, że mnie zostawisz, że zostanę z tym wszystkim sama.
- Coś ty, kocham cię Al, zawsze będę i nic tego nie zmieni.
- Ja ciebie też Ney.
Siedzieliśmy tak przy tym basenie, rozmawialiśmy. Naprawdę odczułam ogromną ulgę po rozmowie z nim, przekonałam się, że jednak się myliłam co do jego reakcji. Nie powiem, żeby jakoś szczególnie się ucieszył, zareagował bardziej neutralnie, wydało mi się to dziwne, no ale…
Zebraliśmy się do domu, bo zaczął padać deszcz, posprzątaliśmy po kolacji, a później Ney chciał obejrzeć jakiś film. W trakcie filmu chłopak zasnął trzymając mnie kurczowo w objęciach. Zaczęłam oglądać ten film, który z początku wydawał mi się nużący, ale później okazał się nawet, nawet… W końcu niestety musiałam obudzić słodko śpiącego Brazylijczyka, nie miałam serca, ale jednak byłam zmuszona, bo siedzenie ponad 2 godziny w jednej pozycji przyprawiło mnie o ból pleców.
- Kochanie wstawaj- powiedziałam do mojego chłopaka, który nadal spał jak zabity, wypowiedziałam jego imię jeszcze kilka razy, ale nie reagował. Zaczęłam lekko go potrząsać za ramię, ale i to nic nie dało, byłam skazana na siedzenie w niezbyt wygodnej pozycji w dodatku ściskana przez Neya. Siedziałam tak jeszcze może ze 20 minut, bo zaczęła się burza i zaczęło się robić dosyć głośno przez grzmoty, poza tym dosyć sporych rozmiarów krople deszczu zaczęły rozbijać się o szyby w oknach.
- Woow, ale się rozpadało- powiedział Ney, który w końcu się obudził.
- No nareszcie się obudziłeś, myślałam, że mnie zgnieciesz- zaśmiałam się po czym wstałam i się przeciągnęłam.
- No i co my będziemy robić w taką pogodę?- powiedział chłopak, który najwyraźniej miał nadzieję na upojną noc.
- Jak ty to sobie wyobrażasz?- zapytałam lekko podirytowana, bo nie wyobrażałam sobie nawet takiej sytuacji.
- Przecież można jak się jest…
- W ciąży, wiem… nie musisz mnie dobijać.- przerwałam mu, usiadłam na kanapie i położyłam głowę na oparciu.
- Oj, przepraszam, nie gniewaj się- wyszeptał mi do ucha i pocałował w szyję, położył dłoń na moim udzie. Zaczął mnie całować, ja odwzajemniałam.
- Ty to wiesz jak mnie nakłonić… do zmiany zdania.- powiedziałam między pocałunkami. Uśmiechnął się, podniósł mnie i przenieśliśmy się do sypialni. Nie pożałowałam tej decyzji, spędziliśmy miło wieczór… i praktycznie całą noc. Następnego dnia obudziliśmy się po 10, Ney od razu popędził do łazienki, ponieważ na 1115  miał się stawić na treningu, ja w tym czasie poszłam przygotować śniadanie, zrobiłam kanapki, na odrębny talerzyk pokroiłam ogórka i pomidora. Usiadłam przy stole i czekałam aż Ney zejdzie na dół, niestety moja cierpliwość się skończyła i poszłam do niego do łazienki, gdy tylko weszłam do pomieszczenia chłopak uśmiechnął się, podszedł do mnie, przyparł do ściany i zaczął całować, wiedziałam, że znów miał ochotę, ale nie mogliśmy sobie na to pozwolić, bo spóźniłby się na trening.
- Ney, nie teraz. Zaraz musisz jechać.
- To teraz zrobimy małą rozgrzewkę.- powiedział, uśmiechnął się łobuzersko i zaczął mi zdejmować koszulkę.
- Później, teraz chodź na śniadanie.- wymknęłam się z jego objęć, poprawiłam koszulkę i zeszłam do jadalni, on po chwili do mnie dołączył. Z nadąsaną miną zjadł ze mną śniadanie, później pojechał na trening. W czasie jego nieobecności wysprzątałam cały dom, nie było tego dużo, bo sprzątaczka zaglądała tam dosyć często, tego dnia jednak postanowiłam ją wyręczyć. Po odwalonej przeze mnie robocie można było  z podłogi jeść . Nie mogłam znaleźć sobie miejsca, więc usiadłam na kanapie i włączyłam TV, przeglądałam kanały, ale jak na złość nie było nic ciekawego. Położyłam się na kanapie, włożyłam słuchawki i zaczęłam słuchać mojej ulubionej muzyki, później poprzeglądałam jakieś filmiki na YouTube. W końcu i ta czynność mi się znudziła, dlatego postanowiłam poprzenosić jakieś drobiazgi z mojego poprzedniego miejsca zamieszkania do domu Neya, gdzie i tak wkrótce miałam zamieszkać na stałe. Poszłam do domu, zapakowałam jakieś pierdółki do kartonów, zniosłam to wszystko do salonu. Zastałam tam mojego tatę i brata, porozmawiałam z nimi i umówiłam się, że oprowadzę ich po mieście i pokażę kilka ciekawych miejsc. Tata uparł się, żeby przenieść za mnie ten „ciężki” pakunek. Wkrótce byliśmy już na miejscu, podziękowałam tacie za pomoc. Porozkładałam te drobiazgi w różnych miejscach w domu. Zostało jeszcze ponad godzinę do powrotu Neymara, więc stwierdziłam, że warto byłoby coś ugotować, padło na tradycyjne hiszpańskie danie- Paellę. Udałam się do sklepu po brakujące składniki, po powrocie od razu zabrałam się do roboty. Czas w kuchni zleciał mi dosyć szybko, zanim się obejrzałam piłkarz wrócił do domu. Przywitał się ze mną namiętnym pocałunkiem, kazałam mu usiąść przy stole, kilka minut później dołączyłam do niego i zaczęliśmy konsumować przygotowane przeze mnie danie, chłopak oczywiście wychwalał moje „niesamowite” umiejętności kulinarne, tym czasem ja uznałam moje danie za kompletny niewypał. Posprzątałam po obiedzie i poszłam się przygotować do wyjścia z tatą i bratem, zapytałam się Neya, czy chce iść z nami, ale stwierdził, że woli zostać w domu i się ponudzić. Próbowałam go nakłonić do zmiany zdania, ale mi się to nie udało, w rezultacie byłam zmuszona oprowadzić moją rodzinę po mieście, którego sama do końca nie znałam, a nie pomyślałam o tym wcześniej i sama wyskoczyłam z propozycją wycieczki. Chodziliśmy po mieście cały dzień, chłopcy byli pod wrażeniem. Postanowiliśmy udać się do restauracji, bo przez cały dzień marszu po mieście zgłodnieliśmy. Po zjedzonym posiłku wyszliśmy z lokalu. Chłopcy wrócili się do środka, bo Dominik zapomniał bluzy, ja zostałam na zewnątrz. Zadzwoniła do mnie mama, żeby się zapytać jak tam u nas i czy wszystko w porządku. Porozmawiałam z nią chwilę po czym się rozłączyłam. Byłam zniecierpliwiona długą nieobecnością chłopaków, więc zaczęłam chodzić po chodniku tam i z powrotem.
- Co oni tam tak długo robią?- pomyślałam, chciałam już wrócić do domu, ponieważ było już ciemno, byłam wykończona po całym dniu, jedyne o czym marzyłam w tamtym momencie, to gorąca kąpiel i sen. Nagle poczułam, że ktoś chwyta mnie za rękę i ciągnie za sobą w jakąś ciemną uliczkę.


No i mamy kolejny :D Znowu moje plany z wcześniejszym zamieszczeniem rozdziału legły w gruzach, ponieważ dopadło mnie przeziębienie i nie mam kompletnie chęci do życia, nie wspominając już o pisaniu opowiadania, ale jednak udało mi się trochę nabazgrać. Mam nadzieję, że chociaż odrobinę się Wam spodobało :) Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, być może w ten weekend, ale nie obiecuję.



CZYTASZ= KOMENTUJESZ

piątek, 17 października 2014

Rozdział 21


Następnego dnia mój stan był na tyle dobry, żebym mogła wrócić do domu. Czekając na wypis zadzwoniłam do Neymara, żeby po mnie przyjechał. Niedługo po tym byliśmy już w drodze do domu.
Przez całą drogę było mi niedobrze, bolała mnie głowa, czułam się okropnie. Chciałam pójść do swojego domu, ale Ney się uparł, żebym została u niego, żeby miał na mnie oko. Gdy tylko wysiadłam z auta poinformowałam go, że idę się położyć, tak też zrobiłam. Przez cały dzień krążyłam pomiędzy łóżkiem a łazienką. Ney cały czas wypytywał, co jest powodem moich nudności. Powiedziałam mu, że to przez tą kroplówkę, musiałam coś wymyślić, bo zamęczyłby mnie tymi pytaniami. W rzeczywistości sama nie wiedziałam co jest przyczyną mojego okropnego samopoczucia, na pewno nie było to przez tą kroplówkę. Zaczęłam myśleć, że jestem w ciąży. To byłoby najgorsze co mogło mnie spotkać. Około 18 udało mi się przekonać Neymara, żeby zajrzał do mojego domu i sprawdził, czy u chłopaków wszystko w porządku. Gdy tylko wyszedł zadzwoniłam do Pauliny i poprosiłam ją, żeby przyjechała do mnie, zgodziła się, ale powiedziała, że będzie za jakąś godzinkę, bo jest z Marciem na mieście. W międzyczasie ogarnęłam się trochę i poszłam do apteki po test ciążowy, później wróciłam do domu, byłam zniecierpliwiona nieobecnością przyjaciółki, nie wytrzymałam i postanowiłam sama zrobić test, udałam się do łazienki i… to były najdłuższe minuty w moim życiu, czekałam na wynik, w końcu minęło to kilka minut. Okazało się, że wynik był pozytywny. Byłam załamana, nie wiedziałam jak Ney na to zareaguje. Usłyszawszy dzwonek do drzwi podbiegłam je otworzyć.
- Hej Alex, co jest?
- Paula… ja jestem… w ciąży…- wydusiłam z siebie dławiąc się łzami.
- Al, spokojnie… Uspokój się, pogadajmy.- powiedziała i przytuliła mnie mocno.
- Paula, on mnie zostawi.
- Nie zostawi… Pamiętasz jak ja myślałam, ze Marc mnie zostawi jak mu powiem? Nie zostawił, teraz czekamy niecierpliwie na narodziny małego.
- Ale to Marc… Skąd wiesz, że Ney zareaguje tak samo? Zostawi mnie…
- Cholera! Mówisz jakbyś go nie znała. Al, on cię kocha ponad wszystko, myślisz, że przestanie tylko dlatego, że jesteś w ciąży? Poza tym to jeszcze nie widome na stówę, że tak jest. Jutro umówię cię do lekarza, który mnie prowadzi.
- Ok, kochana jesteś.- powiedziałam i przytuliłam ją mocno.- Ej! Czy ty powiedziałaś, że będziecie mieć syna?
- No… raczej… Miałam nie mówić ale palnęłam, tylko nie wypaplaj.
- Będę trzymać gębę na kłódkę… a masz jakieś imię?
- Nie… problem w tym, że nie mam…
- A co powiesz na Stefano?
- Wiesz, myślałam nad tym, ale sama nie wiem… W sumie… Czemu nie!
- No widzisz… Wystarczyło ze mną pogadać i już problemu nie ma.
- Dziękuję kochana. Dawaj obejrzymy jakiś film, czy coś. Rozchmurzysz się.
- Ok, co oglądamy?
- Dawaj jakąś komedię.
- Ok.
Cały wieczór spędziłam z przyjaciółką oglądając filmy, później Ney wrócił do domu, więc Paula stwierdziła, że czas na nią, po czym poszła do domu. Unikałam Neya, nie wiem czemu, może po prostu dlatego, że bałam się, że zauważy, iż coś przed nim ukrywam.



Hejka! Oddaję Wam kolejny rozdział :) Przepraszam, że taki króciutki, ale mimo wszystko mam nadzieję, że się spodobał :D
CZYTASZ= KOMENTUJESZ

sobota, 11 października 2014

Rozdział 20

 Rozdział chciałam zadedykować Jaqueline Sparrow :) Dzięki Tobie kochana udało mi się dokończyć ten rozdział, a wiemy obie, że miałam z tym niezły problem :D thx :* <3
Po dłuższej chwili oderwałam się od niego.
- Ney, Wiem, że się stęskniłeś, ale w salonie siedzi mój ojciec i Dominik…- powiedziałam z trudem łapiąc oddech po tym jakże namiętnym pocałunku.
- Cholera… a tak bardzo chciałem…- odpowiedział zrezygnowany i spojrzał na mnie z rozczarowaniem.
- Ja też, no ale teraz nie bardzo mamy jak. Obiecuję, że niedługo ci to wynagrodzę.- odparłam i puściłam mu oczko.
- Już nie mogę się doczekać.- wyszczerzył się i pocałował mnie subtelnie.
- Dobra, teraz chodź.- chwyciłam go za rękę i zaciągnęłam go do salonu. Tata niesamowicie się ucieszył, kiedy zobaczył Neya, z resztą i on zareagował tak samo na widok mojego taty. Oboje usiedliśmy na kanapie. Chłopaki zaczęli o czymś gadać, w międzyczasie ja próbowałam wymyślić coś, czym mogłabym zaskoczyć Neya wieczorem, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Po kilku minutach wymyśliłam coś co powinno się udać, jednak do realizacji mojego planu potrzebowałam po części pomocy Pauliny. Oznajmiłam chłopakom, że idę się przejść, czym oni nie za specjalnie się przejęli. Zadzwoniłam po taksówkę, która kilka minut później stała pod moim domem, w drodze zadzwoniłam do przyjaciółki i poinformowałam ją o tym, że udaję się do niej. Po kilkunastu minutach byłam pod domem Marca, gdzie od niedawna mieszkała również Paulina. Zadzwoniłam do drzwi, po czym ujrzałam za nimi Marca, który przywitał mnie radośnie i zaprosił mnie do środka, przywitałam się z Pauliną i opowiedziałam jej i Marcowi o moim i Neya pobycie w Polsce, później pogadaliśmy jeszcze o różnych pierdołach i stwierdziłam, że czas powiedzieć przyjaciółce o moim planie na wieczór, ale nie wiedziałam jak zacząć temat. W końcu postanowiłam przejść do rzeczy.
- Paulinko, chodź na moment.- powiedziałam, po czym wzięłam przyjaciółkę na stronę.
- Co się stało kochana?- zapytała z ogromnym podekscytowaniem, bo wiedziała, że coś jest na rzeczy.
- Wiesz… potrzebuję jakiegoś dobrego sklepu z… bielizną, ale nie wiem gdzie mogłabym go znaleźć.- wydusiłam z siebie z zakłopotaniem.
- Uhuhu… niezły wieczór się szykuje.- zaśmiała się, po czym dodała.- Ok., zbieraj się, jedziemy na małe zakupy, niedaleko jest świetny sklep.
- Jejku, dziękuję kochana. Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
- Nie ma za co, naprawdę. Wystarczy mi, że z tobą pójdę i pomogę ci coś wybrać.
Po jakimś czasie już chodziłyśmy z Pauliną po sklepie, już przy samym wejściu upatrzyłam sobie naprawdę ładny biało- czarny na wpół koronkowy komplet bielizny, który zakrywał to co powinien, wyglądał naprawdę świetnie, niewinnie, ale jednocześnie… pikantnie (?). Chodziłam jeszcze po sklepie, ale bez większych rezultatów, zdecydowałam się kupić ten komplet, który upatrzyłam na samym początku. Podeszłam do kasy, zapłaciłam i udałam się do wyjścia. Pochodziłyśmy trochę po sklepach, dokupiłam jeszcze trochę świeczek i balsam do ciała, który swoim zapachem powalał na kolana. Odprowadziłam Paulinę pod dom, podziękowałam jej za pomoc i udałam się do domu Neymara. Wiedziałam gdzie trzyma zapasowe klucze, więc nie zawahałam się po nie sięgnąć. Weszłam do domu, porozstawiałam świeczki w sypialni, po czym udałam się do łazienki, odświeżyłam się, ubrałam tą bieliznę, którą wcześniej kupiłam, na nią założyłam ciuchy. Jak gdyby nigdy nic zeszłam do kuchni, uszykowałam kolację, nie było to jakieś mega wykwintne danie, bo tylko sałatka. Sałata, pomidorek itp. Nakryłam do stołu i niecierpliwie czekałam na powrót mojego lubego (WHAT?). Zaczęło mi się nudzić, więc poszłam do salonu, włączyłam konsolę i rozegrałam meczyk w Fifę, to już chyba była tradycja. W końcu piłkarz wrócił do domu.
- Woow! Co ty tutaj…!? Dobra, szczęście, że to ty bo już myślałem, że się ktoś włamał.
- Taa… włamywacz zrobił dla ciebie kolację.- zaśmiałam się, on zawtórował.
- Gdzie cię wcześniej wcięło?
- No przecież mówiłam, że idę się przejść.
- No tak.
- Dobra chodź jeść.
Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań i udaliśmy się do jadalni. Po zjedzonej kolacji wysłałam Neya pod prysznic, co dało mi czas ma przygotowanie się. Poszłam do sypialni, zdjęłam zbędne części garderoby, nałożyłam na siebie balsam i zabrałam się za zapalanie świeczek, w międzyczasie Ney wszedł do sypialni, uśmiechnął się na mój widok, po czym podszedł do mnie, objął i delikatnie pocałował, podniósł mnie, ja oplotłam go nogami w pasie. Zaczął zmierzać w kierunku łóżka, położył mnie delikatnie na miękkiej pościeli, zaczął całować z coraz to większą zawziętością, tak samo jak ja. Oboje byliśmy strasznie spragnieni siebie, z każdym pocałunkiem robiło mi się coraz bardziej gorąco, wydawało mi się to oczywiste, ale po chwili zaczęło mi się robić duszno. Oderwałam się od Neya i pobiegłam do łazienki, oparłam się o umywalkę, z trudem utrzymywałam się na nogach, spojrzałam w lustro i zobaczyłam, że mam strasznie zaczerwienioną skórę na szyi i dekolcie, wzięłam kilka głębokich oddechów i myślałam, co mogłoby być przyczyną mojego stanu. Stwierdziłam, że to przez ten balsam, przepłukałam skórę, która mnie szczypała, piekła, swędziała, wszystko na raz, nie wiedziałam czy będę jeszcze w stanie spędzić miło wieczór z Neyem.
- Al, wszystko ok?
- Tak zaraz… zaraz wyjdę.
- Ale na pewno wszystko ok.?- zapytał, a ja akurat otworzyłam drzwi.- Co się stało? Zrobiłem coś nie tak, czy coś?- dodał ze smutkiem.
- Nie… po prostu przez balsam tak trochę… no mam uczulenie i…- nie dokończyłam, bo nogi się pode mną ugięły, szczęście, że Ney stał obok i mnie złapał.
- Jedziemy do szpitala.
- Nie! Po co?
- Jak to po co? Wyglądasz jakbyś mi się zaraz miała tutaj przekręcić… ubieraj się i jedziemy.- powiedział stanowczo i pomógł mi przejść do sypialni, ubrałam się i pojechaliśmy do szpitala. Lekarz, który mnie badał stwierdził, że mój stan jest naprawdę poważny, bo jestem silnie uczulona na jakiś tam składnik. Nie sądziłam, że głupi balsam do ciała jest w stanie mi tak zaszkodzić. Dowiedziałam się, że przez taką głupotę będę musiała zostać do trzech dni w szpitalu na obserwacji, a jeśli mój stan się poprawi to wypuszczą mnie następnego dnia popołudniu. Położyli mnie w sali, gdzie nie było nikogo poza mną, w dodatku na samym końcu, więc byłam sama jak palec. Leżałam tam jakiś czas i rozmyślałam o tym, że znów totalnie spieprzyłam sprawę… zawiodłam Neya.
- Hej, jak się czujesz?- odwróciłam się i zobaczyłam Neymara, który stoi obok łóżka i przygląda mi się.
- Już lepiej… przepraszam…
- Za co ty mnie przepraszasz dziewczyno?
- No… zawiodłam cię… mogliśmy miło spędzić wieczór, a przeze mnie siedzimy teraz w szpitalu.
- Przestań! Każdemu się może zdarzyć.
- Jak ja czegoś nie spieprzę to jakiś cud…
- Nawet mnie nie denerwuj Al!- uśmiechnął się i pocałował mnie namiętnie.
- Idź już, przecież nie będziesz ze mną tutaj siedział przez całą noc.
- Ok, jutro przyjdę do ciebie, kocham cię- odparł, pocałował mnie ponownie i zaczął zmierzać w kierunku wyjścia.
- Ja ciebie też, uważaj tam na siebie!- powiedziałam i posłałam mu serdeczny uśmiech.
Po wyjściu Neya poleżałam trochę i powgapiałam się w sufit, rozmyślałam. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.




Oddaję kolejny rozdział w Wasze łapki :3 Wiem, że dłuuugo musieliście czekać, no ale sami rozumiecie, mam szkołę itp. Postaram się nadrobić w najbliższym czasie :D
CZYTASZ= KOMENTUJESZ

poniedziałek, 6 października 2014

Patrzam sobie jakieś filmiki i Rafaella czytała pytania do Neya, a on odpowiadał. No i było coś takiego :P :
" Jaki był najbardziej zwariowany (?) prezent jaki dostałeś od fanki?
- Najbardziej zwariowany? Hmmm... Majteczki!
*śmiech*
- To prawda! Dostałem majteczki w prezencie!
- A coś jeszcze?
- Majteczki i trzy zdjęcia od fanki... nagie."
Bosz O.o jeszcze majtki to zrozumiem... OK! Ok! Ale żeby nagie zdjęcia wysyłać?! To już lekka przesada :P Od razu mi się przypomniał ten tatuaż xD Kurde! :D Masakra jakaś :P jeszcze rozumiem jego imię, inicjał czy coś takiego, ale od razu portret? WTF? :D

Widzę, że wkręca Młodego w biznes :D Słodziakiiiii <3

niedziela, 5 października 2014

Tyle czasu tego szukałam no i w końcu znalazłam :D Znając życie wszyscy to widzieli zaraz po tym jak się to pojawiło, a ja dopiero teraz :P Mimo wszystko Wam to podsyłam :D Za każdym razem kiedy to oglądam to mam beczunię niesamowitą xD Jejuśku... jaki on jest... mrraśny :3 :D

Rayo Vallecano v.s. FC Barcelona! xD

Wiem, że mam spóźniony zapłon xD
Nadal się jaram tym wczorajszym meczem :P
Siedzę przed tym laptopem już z lekka znudzona i wgaaapiam się w ten monitor a tu nagle Messi szczylooo :D a ja radość bezgraniczna, po chwili widzę, Neymar strzeelił :D bosz....myślałam, że coś zaraz mi się stanie xD
P.S. Nie mam zielonego pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział, mam nadzieję, że wybaczycie mi tak długaśną przerwę :/ W tym tygodniu raczej nie ma szans, na to żebym wstawiła,  ponieważ mam 3 sprawdziany i muszę się pouczyć :(
Aa! Bym zapomniała :P kupiłam sb ostatnio książkę, ale nie byle jaką!
Tam tam dam daaam! :D Nie wiem co mi do łba strzeliło, żeby wydać kasę na książkę, która jakby nie patrzeć do niczego mi się nie przyda, ale po przeczytaniu jakiejś części stwierdziłam, że jednak warto było :D ♥