Następnego
dnia wyszłam z domu pod pretekstem zakupów z Pauliną, ale poszłam do
ginekologa, czułam się jakbym szła na ścięcie. Weszłam do gabinetu lekarza wraz
z przyjaciółką, po wyjściu byłam załamana, tym, że jednak potwierdziło się.
Byłam w ciąży. Z jednej strony chciałam powiedzieć o tym Neyowi, ale z drugiej
cholernie bałam się jego reakcji, bałam się, że mnie zostawi. Ba! Byłam tego
pewna… Jednak postanowiłam mu o tym powiedzieć. Powiedzieć o dziecku, o naszym
dziecku.
Tego dnia Ney miał jakieś badania, później trening, jeszcze później umówił się
z chłopakami na mieście, więc nie było go w domu praktycznie cały dzień. Wieczorem
przygotowałam kolację, po powrocie Neya zasiedliśmy do stołu. Chłopak szybko zauważył, że coś jest nie tak.
- Alex, co się stało?- zapytał patrząc na mnie przeszywającym wzrokiem.
- Nic, wszystko ok.- odpowiedziałam i opuściłam wzrok. Czułam, że się
rozklejam, wyszłam z jadalni i udałam się do ogrodu, usiadłam na leżaku obok
basenu, wtuliłam głowę w nogi i zaczęłam
cichutko płakać.
- Kochanie co się stało?- Ney zapytał i przytulił mnie mocno.
- Ney, ja… ja jestem w ciąży…- wyjąkałam ledwo słyszalnie, on mnie przytulił
jeszcze mocniej, a ja wtulona w niego cały czas płakałam. Po tym co mu wyznałam
spodziewałam się innej reakcji, spodziewałam się bardziej tego, że się na mnie
zdenerwuje, że mnie wyzywa, ale nie… zareagował inaczej, zupełnie inaczej niż
się tego spodziewałam.
- Ćśś… uspokój się- powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
- Co my teraz zrobimy?- zapytałam go, gdy już trochę się uspokoiłam, nadal
byłam w niego wtulona.
- Poradzimy sobie jakoś, przecież to nie koniec świata.
- Dla mnie tak… Co z moimi studiami?... Moi rodzice mnie chyba zabiją…
- Ułoży się jakoś, zobaczysz.
- Mam nadzieję, że się ułoży. Nawet nie wiesz jak ja się bałam… bałam się, że
mnie zostawisz, że zostanę z tym wszystkim sama.
- Coś ty, kocham cię Al, zawsze będę i nic tego nie zmieni.
- Ja ciebie też Ney.
Siedzieliśmy tak przy tym basenie, rozmawialiśmy. Naprawdę odczułam ogromną
ulgę po rozmowie z nim, przekonałam się, że jednak się myliłam co do jego
reakcji. Nie powiem, żeby jakoś szczególnie się ucieszył, zareagował bardziej
neutralnie, wydało mi się to dziwne, no ale…
Zebraliśmy się do domu, bo zaczął padać deszcz, posprzątaliśmy po kolacji, a
później Ney chciał obejrzeć jakiś film. W trakcie filmu chłopak zasnął
trzymając mnie kurczowo w objęciach. Zaczęłam oglądać ten film, który z
początku wydawał mi się nużący, ale później okazał się nawet, nawet… W końcu
niestety musiałam obudzić słodko śpiącego Brazylijczyka, nie miałam serca, ale
jednak byłam zmuszona, bo siedzenie ponad 2 godziny w jednej pozycji
przyprawiło mnie o ból pleców.
- Kochanie wstawaj- powiedziałam do mojego chłopaka, który nadal spał jak
zabity, wypowiedziałam jego imię jeszcze kilka razy, ale nie reagował. Zaczęłam
lekko go potrząsać za ramię, ale i to nic nie dało, byłam skazana na siedzenie
w niezbyt wygodnej pozycji w dodatku ściskana przez Neya. Siedziałam tak
jeszcze może ze 20 minut, bo zaczęła się burza i zaczęło się robić dosyć głośno
przez grzmoty, poza tym dosyć sporych rozmiarów krople deszczu zaczęły rozbijać
się o szyby w oknach.
- Woow, ale się rozpadało- powiedział Ney, który w końcu się obudził.
- No nareszcie się obudziłeś, myślałam, że mnie zgnieciesz- zaśmiałam się po
czym wstałam i się przeciągnęłam.
- No i co my będziemy robić w taką pogodę?- powiedział chłopak, który
najwyraźniej miał nadzieję na upojną noc.
- Jak ty to sobie wyobrażasz?- zapytałam lekko podirytowana, bo nie wyobrażałam
sobie nawet takiej sytuacji.
- Przecież można jak się jest…
- W ciąży, wiem… nie musisz mnie dobijać.- przerwałam mu, usiadłam na kanapie i
położyłam głowę na oparciu.
- Oj, przepraszam, nie gniewaj się- wyszeptał mi do ucha i pocałował w szyję,
położył dłoń na moim udzie. Zaczął mnie całować, ja odwzajemniałam.
- Ty to wiesz jak mnie nakłonić… do zmiany zdania.- powiedziałam między
pocałunkami. Uśmiechnął się, podniósł mnie i przenieśliśmy się do sypialni. Nie
pożałowałam tej decyzji, spędziliśmy miło wieczór… i praktycznie całą noc.
Następnego dnia obudziliśmy się po 10, Ney od razu popędził do łazienki,
ponieważ na 1115 miał
się stawić na treningu, ja w tym czasie poszłam przygotować śniadanie, zrobiłam
kanapki, na odrębny talerzyk pokroiłam ogórka i pomidora. Usiadłam przy stole i
czekałam aż Ney zejdzie na dół, niestety moja cierpliwość się skończyła i
poszłam do niego do łazienki, gdy tylko weszłam do pomieszczenia chłopak
uśmiechnął się, podszedł do mnie, przyparł do ściany i zaczął całować,
wiedziałam, że znów miał ochotę, ale nie mogliśmy sobie na to pozwolić, bo
spóźniłby się na trening.
- Ney, nie teraz. Zaraz musisz jechać.
- To teraz zrobimy małą rozgrzewkę.- powiedział, uśmiechnął się łobuzersko i
zaczął mi zdejmować koszulkę.
- Później, teraz chodź na śniadanie.- wymknęłam się z jego objęć, poprawiłam
koszulkę i zeszłam do jadalni, on po chwili do mnie dołączył. Z nadąsaną miną
zjadł ze mną śniadanie, później pojechał na trening. W czasie jego nieobecności
wysprzątałam cały dom, nie było tego dużo, bo sprzątaczka zaglądała tam dosyć
często, tego dnia jednak postanowiłam ją wyręczyć. Po odwalonej przeze mnie
robocie można było z podłogi jeść . Nie
mogłam znaleźć sobie miejsca, więc usiadłam na kanapie i włączyłam TV,
przeglądałam kanały, ale jak na złość nie było nic ciekawego. Położyłam się na
kanapie, włożyłam słuchawki i zaczęłam słuchać mojej ulubionej muzyki, później poprzeglądałam
jakieś filmiki na YouTube. W końcu i ta czynność mi się znudziła, dlatego
postanowiłam poprzenosić jakieś drobiazgi z mojego poprzedniego miejsca
zamieszkania do domu Neya, gdzie i tak wkrótce miałam zamieszkać na stałe.
Poszłam do domu, zapakowałam jakieś pierdółki do kartonów, zniosłam to wszystko
do salonu. Zastałam tam mojego tatę i brata, porozmawiałam z nimi i umówiłam
się, że oprowadzę ich po mieście i pokażę kilka ciekawych miejsc. Tata uparł
się, żeby przenieść za mnie ten „ciężki” pakunek. Wkrótce byliśmy już na
miejscu, podziękowałam tacie za pomoc. Porozkładałam te drobiazgi w różnych miejscach
w domu. Zostało jeszcze ponad godzinę do powrotu Neymara, więc stwierdziłam, że
warto byłoby coś ugotować, padło na tradycyjne hiszpańskie danie- Paellę.
Udałam się do sklepu po brakujące składniki, po powrocie od razu zabrałam się
do roboty. Czas w kuchni zleciał mi dosyć szybko, zanim się obejrzałam piłkarz
wrócił do domu. Przywitał się ze mną namiętnym pocałunkiem, kazałam mu usiąść
przy stole, kilka minut później dołączyłam do niego i zaczęliśmy konsumować
przygotowane przeze mnie danie, chłopak oczywiście wychwalał moje „niesamowite”
umiejętności kulinarne, tym czasem ja uznałam moje danie za kompletny niewypał.
Posprzątałam po obiedzie i poszłam się przygotować do wyjścia z tatą i bratem,
zapytałam się Neya, czy chce iść z nami, ale stwierdził, że woli zostać w domu
i się ponudzić. Próbowałam go nakłonić do zmiany zdania, ale mi się to nie
udało, w rezultacie byłam zmuszona oprowadzić moją rodzinę po mieście, którego
sama do końca nie znałam, a nie pomyślałam o tym wcześniej i sama wyskoczyłam z
propozycją wycieczki. Chodziliśmy po mieście cały dzień, chłopcy byli pod
wrażeniem. Postanowiliśmy udać się do restauracji, bo przez cały dzień marszu
po mieście zgłodnieliśmy. Po zjedzonym posiłku wyszliśmy z lokalu. Chłopcy
wrócili się do środka, bo Dominik zapomniał bluzy, ja zostałam na zewnątrz.
Zadzwoniła do mnie mama, żeby się zapytać jak tam u nas i czy wszystko w
porządku. Porozmawiałam z nią chwilę po czym się rozłączyłam. Byłam
zniecierpliwiona długą nieobecnością chłopaków, więc zaczęłam chodzić po
chodniku tam i z powrotem.
- Co oni tam tak długo robią?- pomyślałam, chciałam już wrócić do domu,
ponieważ było już ciemno, byłam wykończona po całym dniu, jedyne o czym marzyłam
w tamtym momencie, to gorąca kąpiel i sen. Nagle poczułam, że ktoś chwyta mnie
za rękę i ciągnie za sobą w jakąś ciemną uliczkę.
No i mamy kolejny :D Znowu moje plany z wcześniejszym zamieszczeniem rozdziału legły w gruzach, ponieważ dopadło mnie przeziębienie i nie mam kompletnie chęci do życia, nie wspominając już o pisaniu opowiadania, ale jednak udało mi się trochę nabazgrać. Mam nadzieję, że chociaż odrobinę się Wam spodobało :) Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, być może w ten weekend, ale nie obiecuję.
CZYTASZ= KOMENTUJESZ
Łał :o Boże,czemu zakończyłaś w takim momencie? Zabije cię za to! Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńJak chcesz mnie zabić za to, że zakończyłam w tym momencie to nie wiem co ty mi zrobisz jak wstawię kolejny rozdział :D juuuż się boję xD
UsuńMusiałaś zakończyć w takim momencie rozdział?!! No wiesz Ty co? Nieładnie tak xd Mam nadzieję, że rozdział dodasz jeszcze dzisiaj :D Co do rozdziału - to wspaniały, ciekawy, fantastyczny... Jak każdy zresztą. Bardzo fajnie się go czytało. Czekam na next. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :D Jeszcze dzisiaj się pojawi kolejny ;)
Usuń