wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 14


Jezu co on tam tak długo robi?- pomyślałam, po czym wstałam i udałam się do kuchni. Gdy już prawie weszłam do pomieszczenia zderzyłam się z Ney’em który właśnie stamtąd wychodził. Cała zawartość szklanki, którą trzymał w dłoni wylądowała na moim dekolcie.
- Przepraszam.- powiedział i odwrócił się, chwycił ściereczkę, która leżała na blacie i zaczął mnie wycierać.
- Co ty robisz? Sama sobie poradzę- powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Sorka- odpowiedział, wyszczerzył się i oddał mi ściereczkę.
- Pożyczysz mi jakąś swoją koszulkę?
- Jasne, zaraz wracam- powiedział i pobiegł po jakąś koszulkę, po chwili wrócił i mi ją podał, odebrałam i zdjęłam tą przemoczoną, Ney gapił się na mnie ze zdziwieniem.
- No coo? Cycków żeś nie widział? – wyszczerzyłam się, poprawiłam koszulkę, wymijając go poczochrałam go po głowie i usiadłam na kanapie, chwyciłam za pilot i zaczęłam przeglądać kanały. Ney usiadł obok mnie i oparł głowę o moje ramię.
- To jak? Pokażesz mi ten tatuaż?- zrobił smutną minkę.
- Nie!- wystawiłam język i walnęłam mu poduszką, on po chwili mi oddał. Świrowaliśmy i okładaliśmy się tymi poduszkami dobre kilka minut, kiedy Ney zaczął mnie łaskotać zaczęłam się drzeć a on się ze mnie nabijał.
- No to mam twój słaby punkt.- śmiał się na całego.
- Nie! Przestań! Przestań, proszę cię! Przestań nooo!- krzyczałam cały czas i śmiałam się, że aż leciały mi łzy.
- Dobra! Bo mi się tu zaraz posikasz!- powiedział nadal się śmiejąc.
- Oooj chyba za późno!- spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach.- Żartowałam przecież!- dodałam po chwili i oboje znów śmialiśmy się do łez.


[ Miesiąc później]

- Czemu jesteś taka smutna? - zapytał Neymar przytulając mnie.
- Będę cholernie za tobą tęsknić. Najchętniej w ogóle bym nie wracała do Polski.- powiedziałam i zasunęłam walizkę.
- To nie wracaj.
- Wiesz, że muszę. Obiecałam Dominikowi.
-
 A co byś powiedziała na to żeby…- urwał i jakby zastanawiał się, czy to co chce mi powiedzieć jest do końca dobre.
- Co?- zapytałam ze zdziwieniem.
- Może… polecę z tobą?
- A co z klubem? Przecież musisz grać.
- Jest jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia sezonu, więc mogę polecieć z tobą.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale. Lecę z tobą. A teraz idę się spakować- wyszczerzył się, pocałował mnie i poszedł do swojego domu.
Byłam zdumiona tym, że postanowił polecieć ze mną. Nie, żeby mi to nie odpowiadało, bo bardzo się cieszyłam, ale moi rodzice przecież nic nie wiedzieli o mnie i o Ney’u.
I po co upierałam się, że nic między nami nie ma, skoro tak nie jest- pomyślałam.
Moje przemyślenia przerwała moja komórka, która właśnie zaczęła dzwonić.
- Słucham?
- Cześć córciu, jak tam?
- Cześć mamuś. W porządku, właśnie skończyłam się pakować.
- Nie mogę się już doczekać kiedy cię zobaczę.
- Ja też nie… a właśnie…- urwałam, bo nie wiedziałam jak powiedzieć o tym, że przylatuje ze mną Neymar.
- Coś się stało?
- Nic, po prostu… Nie będę sama.
- Ale… Ale jak to?- zapytała ze zdziwieniem.
- Neymar przylatuje ze mną- zaśmiałam się.
- Aaa! Bo już myślałam, że…
- Niee! Co ty znów wymyślasz!?
- Przepraszam, po prostu martwię się o ciebie.
- No właśnie widzę.
Porozmawiałam z mamą i jeszcze sprawdziłam czy wszystko zapakowałam. W końcu zaczęłam się niecierpliwić, bo Neymara już nie było 2 godziny, poszłam do niego, patrzę a on nawet nie zaczął się pakować, strasznie się zdziwiłam, bo myślałam, że jako piłkarz jest przyzwyczajony do wyjazdów.
- Może ci pomóc?- zapytałam rozbawiona rozglądając się po pokoju, gdzie panował kompletny nieporządek, wszędzie leżały porozwalane ciuchy itd.
- Nieee… poradzę sobie.
- Właśnie widzę jak sobie radzisz.- zaśmiałam się i założyłam ręce na biodra.
- No dobra. Pomóż mi, bo nie ogarniam.
Pomogłam mu się spakować i kolejny wieczór spędziliśmy razem oglądając jakiś denny film.
Następnego dnia, gdy siedzieliśmy już w samolocie, Ney zapytał mnie o Dominika.
- Może opowiesz mi coś o nim?
- No więc. Dominik to mój kuzyn, ma 14 lat, no 15, bo jutro ma urodziny. Jakieś półtora roku temu w wypadku samochodowym zginęła jego mama, a jego ojciec wtedy zaczął pić. Moi rodzice postanowili się młodym zająć, ale nie mogli w ogóle do niego dotrzeć a mi się to jakoś udało. Teraz jest dla mnie jak brat.
- O kurde…- wydusił z siebie, był wyraźnie zaskoczony. Pewnie był święcie przekonany, że to po prostu jakiś rozwydrzony dzieciak.
- Nooo… Kuźwa… teraz uświadomiłam sobie, że nie mam dla niego prezentu.
- Nie martw się, coś wymyślimy na miejscu.
Pogadałam jeszcze z Neyem,  Później, gdy już wylądowaliśmy i wsiedliśmy do taksówki wysłałam sms’a do Dominika z informacją, że już jestem w drodze do domu.
- Siema młody, niedługo będę w domu, już siedzę w taksówce ;)
- Fajnie, ale nie ma mnie w domu. ;( Jestem z kumplami na meczu.
- Aha. Szkoda ;( O której będziesz?
- Raczej późno. Idę jeszcze na małą imprezkę, bo przygotowali coś dla mnie z okazji urodzin.
- Ale urodziny masz jutro a nie dziś ;D
- Wiem, ale jutro mam zamiar spędzić czas z wami, więc umówiłem się z kumplami na dzisiaj ;)
- Spoczko, w takim razie widzimy się jutro ;)
- Do jutra, nie mogę się już doczekać aż cię w końcu zobaczę :D
Tak zajęłam się wymianą wiadomości z Dominikiem, że zupełnie nie słuchałam co mówi do mnie Ney, który był wyraźnie zirytowany.
- Słuchasz mnie w ogóle?- zapytał z wyrzutem.
- Taak… przepraszam, ale zamyśliłam się. Co mówiłeś?
- Jak dogadam się z twoimi rodzicami?
- Nie ma się co martwić na zapas, mama ogarnia hiszpański, więc chyba się dogadacie. A tata… hmmm… z tatą może być trochę gorzej, bo on z kolei angielski ogarnia perfekcyjnie, a…
- No dobra, może rzeczywiście nie będzie tak źle. A wymyśliłaś już co dasz Dominikowi?
- Właśnie nie bardzo… chociaż…
- Już się boję, gdy widzę tą twoją minę.- zaśmiał się i objął mnie.
- Oj nie przesadzaj. Nie miałam pomysłu, ale przecież ty przyleciałeś ze mną.
- No iii?...- zapytał zdziwiony.
- Nooo i… Dominik chyba jak każdy chłopak uwielbia grać w piłkę, więęęc…
- Więc mam z nim zagrać?
- Dokładnie!- wyszczerzyłam się do Ney’a
- Oookej, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Zagrasz z nami.- spojrzał na mnie i cwaniacko się uśmiechnął.
- Widzę, że chcesz, żebym się skompromitowała.
- Czemu?
- Nie grałam 2 lata, zapomniałam już jak piłka wygląda.
- Oj nie przesadzaj, wierzę w ciebie- powiedział i pocałował mnie w czoło.




Nooo i mamy kolejny! :D Jak myślicie? Rodzice Al polubią Neymara, czy wręcz przeciwnie? ;)

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Myślę że go polubią, a przynajmniej mama Alex. Co z Pauliną? Czemu ona nie leciała z nimi? A tak to świetny. Nie mogę doczekać się następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :) a co do Pauliny to w swoim czasie wyjaśnię :D

      Usuń
    2. Mam nadzieję, bo zaczęłam się o nią martwić. :)

      Usuń
  2. Zajebisty <3 Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny jak zwykle :D czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń