niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 12


Biegłam do swojego domu, cały czas płakałam, nie mogłam uwierzyć w to, że on mi to zrobił. Nie mogłam uwierzyć w to, ze osoba, którą po prostu… kochałam tak mnie skrzywdziła. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo, przewróciłam się. Straciłam przytomność. Nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
- Al! Alex! Eeeej!- usłyszałam głos Neymara. Zaraz! Neymara? Przecież….
Ocknęłam się. Leżałam głową na jego kolanach. Oderwałam się od niego jak poparzona.
Zorientowałam się, że to był sen. Bogu dzięki! To był sen.
- Al wszystko ok?- zapytał się, cały czas wgapiając się we mnie ze zdziwieniem.
- Taak… Czemu miałoby nie być ok? Wszystko w porządku.- odpowiedziałam zmieszana.  
- No wiesz… Tak pytam, bo zaczęłaś gadać coś pod nosem i później się rzucałaś, to nie wiem… i jeszcze coś mówiłaś, „żebym tego nie robił” i… no nie wiem…- dodał wzruszając ramionami.
- Co robiłam? Ja… ja przepraszam, miałam… jakiś… głupi sen i… przepraszam.- wyjąkałam po chwili.
- Spoooko!- powiedział szczerząc się, wyraźnie śmieszyło go to, co wyczyniałam przez sen.
- Ja może pójdę się położyć…
- Okej, to pokażę ci twój pokój.- powiedział i zaprowadził mnie do pokoju, który na szczęście tym razem okazał się nie być jego sypialnią. Wyszedł i po chwili wrócił z ręcznikiem w ręku.
- Łap!- rzucił mi go i wyszczerzył się.
- Dzięki- uśmiechnęłam się do niego.
- Dobranoc.- powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- Dobranoc.- odpowiedziałam pod nosem. Cały czas okropnie się czułam po tym jak przyśniło mi się jak on mnie… Nie mogłam zrozumieć dlaczego mi się śniło coś takiego? Miałam wziąć prysznic, ale zasnęłam. Obudziłam się o 600. Wstałam i od razu powędrowałam wziąć prysznic, kiedy wyszłam z kabiny, zorientowałam się, że nie wzięłam ręcznika.
- No rzesz k*rwa!- zaklęłam pod nosem- Dobra pobiegnę szybko do pokoju, może mnie nie zauważy, wątpię, żeby wstał tak wcześnie. Założyłam tylko dolną część bielizny tak „na wszelki wypadek”. Kiedy już prawie otwierałam drzwi do mojego pokoju usłyszałam kroki za mną, odwróciłam się lekko, żeby sprawdzić kto to. Na szczęście to nie był Ney, tylko Rafa, która właśnie wróciła do domu. Spojrzała na mnie i wykonała gest w stylu „poddaję się” i wyszczerzyła się, poszła dalej. Wparowałam do mojego pokoju i wytarłam się tym nieszczęsnym ręcznikiem. Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że jeszcze na chwilkę mogłabym się położyć. Ubrałam stanik i wtuliłam się pod ciepłą kołderkę. Obudził mnie zapach spalenizny, tak jakby coś się przypalało na patelni… moja pierwsza myśl WTF? Ubrałam się szybko i poszłam do kuchni sprawdzić co tak jedzie. Ujrzałam Ney’a, który usiłował zrobić omlety. Stałam tak chwilę w drzwiach i patrzyłam jak nieudolnie mu to idzie. Podeszłam do niego i wypędziłam go z kuchni do jadalni, żeby poczekał a ja zaraz przyniosę nową porcję. Wyrzuciłam do kosza te… węgielki, bo omletami to tego nie można było nazwać, przygotowałam nową masę i dokończyłam robotę Ney’a. Poszłam do jadalni i wyszczerzyłam się do piłkarza. Podsunęłam mu pod nos talerz i chciałam się wymigać od jedzenia, ale nie udało mi się.
- Czemu nie jesz?
- Nie jestem głodna.
- Mam ci pomóc?- spojrzał na mnie i wyszczerzył się.
- Nieee…- powiedziałam i dosiadłam się do niego z powrotem, chwyciłam talerz i nałożyłam sobie trochę. Zjedliśmy śniadanie i stwierdziłam, że pozmywam i się zbieram, skończyłam i zbierałam się już kiedy Ney mnie zatrzymał.
- Mógłbym cię dzisiaj zabrać gdzieś wieczorem?
- Jasne, a gdzie?- zapytałam się i przymrużyłam oczy.
- Niespodzianka- wyszczerzył się i pocałował mnie w czoło. Przytuliłam się do niego mocno.
- Ok. Trzymaj się.
- Do zobaczenia.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Po chwili, gdy już stałam pod moim domem, próbowałam otworzyć drzwi, ale Paula chyba gdzieś poszła. Nie mogłam znaleźć kluczy, chyba je zostawiłam z pośpiechu. Zadzwoniłam do przyjaciółki.
- Hej Paula, gdzie jesteś? Nie mogę się dostać do domu, a moje klucze zostawiłam w środku.- nagrałam jej wiadomość, bo nie odbierała. Siedziałam chyba z godzinę na schodach, słuchałam muzyki. Paulina nadal nie odpowiadała. Zdenerwowałam się trochę i stwierdziłam, że może przejdę się na plażę, bo w końcu mam niedaleko, a przynajmniej czas mi szybciej zleci. Spacerowałam dobre dwie godziny, Paula nadal nie odpowiadała. Byłam na nią wściekła. Idąc zauważyłam jakąś małą dziewczynkę, która siedziała na murku. Na oko miała ze 6 latek. Podeszłam do niej i chciałam ją uspokoić, bo strasznie płakała.
-Gdzie są twoi rodzice?- zapytałam ją, gdy się już uspokoiła. Chyba nie zrozumiała, ale mówiła coś po polsku, więc zapytałam ją ponownie w ojczystym języku.
- Gdzie są twoi rodzice? Dlaczego siedzisz tutaj sama?
- Spacerowałam z moją mamusią i zobaczyłam małego pieska i chciałam go pogłaskać, ale mi uciekł i nie mogłam znaleźć mamusi.- powiedziała smutnym głosikiem.
- Aha, chodź napijemy się soczku.- wstałam, chwyciłam małą za rączkę i poszłam z nią do baru, który był kilka metrów dalej, kazałam jej usiąść przy stoliku i przyszłam po chwili ze szklanką soku pomarańczowego. Posiedziałam z nią i porozmawiałam. Nie sądziłam, że będę się świetnie dogadywać z takim małym dzieciakiem, nie przypuszczałabym, że dziecko w takim wieku może być takie inteligentne, miałam wrażenie, że dogaduję się z nią lepiej niż z niektórymi w moim wieku. Nigdy nie przepadałam za małymi dziećmi a tu proszę. Rozśmieszyło mnie, kiedy zaczęła gadać o tym, że chciałaby spotkać Messiego, albo Neymara.
- Wiesz co? Zaczekaj tutaj a ja zaraz wracam.- uśmiechnęłam się i puściłam jej oczko.
Odeszłam kilka metrów od niej i zadzwoniłam do Santosa.
- Cześć, masz wolną chwilę?
- Tak, coś się stało?
- Nie, to znaczy tak, ale to nic takiego, po prostu... znalazłam jakąś małą dziewczynkę i nie wiem co mam z nią zrobić … kojarzysz tą knajpę przy plaży… byliśmy tam ostatnim razem, no wtedy, kiedy Zuzka do mnie dzwoniła i…
- No tak…
- Mógłbyś przyjść?
- No… zaraz będę.
- Dzięki, jesteś wielki.
Sterczałam kilka minut w tym samym miejscu, w końcu zauważyłam Ney’a zmierzającego w moją stronę. Dałam mu całusa na powitanie i powiedziałam mu całą sytuację. Podeszliśmy do stolika, gdzie siedziała mała, spojrzała na mnie swoimi wielkimi paczadłami, później na Ney’a, znów na mnie i z piskiem podbiegła do chłopaka i przytuliła się do niego. Był zaskoczony… mało powiedziane, ale po chwili się wyszczerzył do mnie  i zaczął do niej coś mówić, ale nic nie rozumiała, podobnie jak on, bo przecież ona mówiła po polsku a on nie. Usiedliśmy przy stoliku i robiłam im za tłumacza, cieszyłam się, że poprawiłam humor temu dzieciakowi. Zadzwonił mój telefon.
- Hej Alex, przepraszam, że nie odpowiadałam, ale zostawiłam telefon w domu.
- Spoko.
- Gdzie teraz jesteś?
- Wiesz co, na razie nie mogę gadać, jak wrócę to ci opowiem.
-Dobra, trzymaj się.
-Narka.
Siedziałam tam z Neymarem i tą dziewczynką, kiedy zauważyłam, że w naszą stronę biegnie jakaś kobieta. To była jej mama. Wycałowała nas, podziękowała i zabrała swoją córkę.
- Dzięki, że przyszedłeś.
- Nie ma sprawy, dla ciebie wszystko.- uśmiechnęłam się do niego, a on mnie pocałował, odwzajemniłam. Spacerowaliśmy plażą, usiedliśmy na gorącym od słońca piasku i siedzieliśmy tak bez słowa. Nagle Ney się odezwał.
- Chciałbym, żebyś wiedziała, że… bardzo mi na tobie zależy i… kocham cię…- powiedział niepewnie.
- Ja… ciebie też.- odpowiedziałam i wtuliłam się w niego, a on mnie objął i pocałował w czubek głowy.
- Ooo! Jakie to słodkieee… Pfff…- usłyszałam znajomy i znienawidzony przeze mnie głos, wstałam i ujrzałam tego idiotę, Michała. Miałam po prostu ochotę go tam zabić.
- Czego ty jeszcze k*rwa ode mnie chcesz? Odpie*dol się wreszcie!- wydarłam się na niego, Ney stanął za mną i mocno mnie trzymał, widocznie wiedział, że najprawdopodobniej rzucę się na tego dupka.
- Co tak ostro?- szyderczo się zaśmiał.
-Spie*dalaj!- krzyknęłam, po chwili Ney jeszcze mocniej mnie złapał.
- Uspokój się, nie warto- słowa piłkarz rzeczywiście trochę mnie uspokoiły.
- A ty? I tak nie por*chasz to po co trzymasz tą szmatę przy sobie?- powiedział do Neymara, który po prostu nie wytrzymał i rzucił się na niego, teraz ja próbowałam go odciągnąć od Michała.
- Ney zostaw go! Przestań! Proszę cię! Przestań!- krzyczałam ale nic to nie dawało, w końcu udało mi się ich rozdzielić. Michał zebrał się i zagroził mu, że jeszcze tego pożałuje. Oddaliliśmy się od niego i zaczęliśmy rozmawiać.
- Ja przepraszam cię, przeze mnie masz same problemy- powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Przestań. Kocham cię i nie pozwolę, żeby ten dupek cię dręczył.- powiedział patrząc mi prosto w oczy, wytarł łzy, które spływały po moich policzkach i mocno przytulił.
- Dziękuję.
Ney odprowadził mnie do domu, chciałam, żeby już szedł do siebie, bo cały dzień już przesiedział ze mną, ale uparł się, że zostanie. Wzięłam jakieś proszki, bo strasznie bolała mnie głowa, położyłam się i znów zaczęły wracać do mnie te okropne wspomnienia. Każde spotkanie z moim byłym powodowało, że mój stan psychiczny się pogarszał, zamykałam się w sobie i po prostu nikt nie był w stanie poprawić mojego samopoczucia. Nikt z mojej rodziny, przyjaciół, po prostu nikt. Przynajmniej tym razem było inaczej. Leżałam tak i gapiłam się w sufit, cały czas płakałam. Usłyszałam pukanie do drzwi.
Proszę!- powiedziałam i szybko wytarłam łzy. To była Paulina.
- Nie martw się, wszystko będzie ok.- powiedziała z troską i przytuliła mnie.
- Już nigdy nie będzie ok, on zrujnował moje życie, za każdym razem kiedy tylko o nim pomyślę to mam ochotę ze sobą skończyć, nienawidzę go!- wyjąkałam i znów zaczęłam płakać, cały czas przytulałam się do mojej przyjaciółki, która starała się mnie pocieszyć.
- Al, uspokój się, nie możesz się tak zadręczać. Chodź, ogarnij się i zejdź do salonu.- powiedziała i zaciągnęła mnie do łazienki.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale! Ney siedzi na dole i się zamartwia, poza tym niedługo odbędzie się moja impreza urodzinowa, więc ogarnij tyłek i widzę cię na dole! Masz wyglądać bosko!- powiedziała i puściła mi oczko. Po czym sama poszła się szykować.
O cholera! Zapomniałam, że Paula ma urodziny, no k*rwa! Nic dla niej nie mam- pomyślałam i szybko zaczęłam się szykować, ogarnęłam włosy, zrobiłam makijaż i ubrałam się w moją najlepszą kieckę. Sama nie wiedziałam jakim cudem tak szybko się uszykowałam, chyba pobiłam swój rekord.
Zapomniałam o tym co się wydarzyło na plaży i od razu poprawił mi się humor. Zeszłam na dół i zobaczyłam jak Paula, Ney i Marc, który właśnie wszedł do domu gapią się na mnie ze zdziwieniem. chłopakom to myślałam, że oczy wyjdą a Paula wyszczerzyła się i powiedziała, że właśnie o to jej chodziło. Cała nasza grupka wybrała się jeszcze do domu Ney’a, żeby przebrał się w coś bardziej eleganckiego. Przy okazji zaprosiliśmy jeszcze Rafaellę, która była zachwycona wizją imprezy. Po kilku minutach Ney wrócił do nas ubrany w błękitną koszulę i jeansy, wyglądał po prostu… idealnie, nie wiem jak to inaczej określić. W sumie idealnie wyglądał nawet w samym ręczniku. Bez niego jeszcze lepiej, ale mniejsza. Udaliśmy się wszyscy do klubu, gdzie miała się odbyć impreza. Alkohol lał się litrami, starałam się powstrzymać przed zachlaniem się w trupa, podobnie jak Rafaella, ale uległam, kiedy Paula podsunęła mi kolejnego drinka pod nos. 






No i mamy kolejny! :D Wydaje mi się, że trochę spieprzyłam ten rozdział, no ale nie wiem. Ocenę jak zawsze pozostawiam Wam :*

6 komentarzy:

  1. Dopiero teraz znalazłam Twojego bloga i muszę przyznać, że jest świetny. :) Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę bardzo mi miło :D Niedługo powinien pojawić się nowy rozdział ;)

      Usuń
  2. Cześć, we wtorek odkryłam Twojego bloga i musze powiedzieć, że jest świetny.
    Ney jest taki słodki.
    Czekam na next
    Viki

    OdpowiedzUsuń