* Dwa
tygodnie później*
- Hej kochanie, jak się czujesz?- zapytałam, po czym pocałowałam Neya na
powitanie zaraz po wejściu do sali.
- Hej, całkiem ok.- odpowiedział.
- Wiesz już, kiedy dostaniesz wypis?
- Jak dobrze pójdzie to dzisiaj-
odpowiedział i uśmiechnął się.
- Wiesz… pytałam się Marca, czy pomógłby nam z przejazdem do domu, ale gdy
dzwoniłam, był z Paulą w drodze do jego rodziców. Kurde, nie wiem kogo
poprosić- powiedziałam zrezygnowana.
- Zaraz zadzwonię do Cristiana, może on będzie mógł.
Jak powiedział, tak zrobił, zadzwonił do Tello. Niestety okazało się, że i on
jest zajęty. Wyszłam z sali, z zamiarem udania się na spotkanie z lekarzem
prowadzącym Neymara, w celu wypełnienia formalności związanych z wypisem. Szłam
korytarzem, byłam strasznie zamyślona, nagle zderzyłam się z kimś, wylądowałam
tyłkiem na ziemi, ten ktoś podał mi rękę i pomógł wstać. Tym kimś był Alexis
Sanchez.
- Hej, przepraszam, zamyśliłam się i…
- Dobra nic się nie stało- odpowiedział i uśmiechnął się.
- Skąd ty tutaj?
- Przyjechałem do… koleżanki, złamała nogę… chyba… poprosiła, żebym ją
odwiedził. Przy okazji, pomyślałem, że wpadnę do Neymara- powiedział z lekkim
zakłopotaniem.
-Aha… To nie zawracam głowy, idź do koleżanki- powiedziałam, postawiłam
szczególny nacisk na ostatnie wypowiedziane przeze mnie słowo, uśmiechnęłam
się, poklepałam go po ramieniu i zaczęłam zmierzać w kierunku pokoju
lekarskiego. Porozmawiałam z lekarzem Neya, później wróciłam do sali mojego
chłopaka. Zastałam tam również Chilijczyka, z którym wcześniej się zderzyłam.
Porozmawiałam z nimi trochę, przy okazji poprosiłam Alexisa, żeby pomógł nam z
transportem. Na szczęście się zgodził.
*Kilka godzin później*
Sanchez pomógł mi i Neyowi z przejazdem, później pomógł mi przenieść resztę
rzeczy z samochodu, porozmawialiśmy chwilę. Gdy wyszedł z domu zauważyłam, że
zostawił telefon, chwyciłam komórkę i pobiegłam oddać ją właścicielowi.
- Czegoś zapomniałeś- powiedziałam, uśmiechnęłam się i podałam mu przedmiot.
- O, dzięki- odpowiedział z uśmiechem, odebrał telefon z mojej ręki.- Jakbyś
czegoś potrzebowała, dzwoń, przyjadę- powiedział wsiadając do auta.
- Okej, dzięki- odpowiedziałam, on po chwili odjechał.
*Cztery miesiące później*
Właśnie wracałam z miasta, byłam na małych zakupach, kupiłam jakieś ciuchy,
kosmetyki i inne pierdoły, po drodze wpadłam do Alexisa, bo poprosił mnie,
żebym udzieliła mu „przyjacielskiej rady”, bo nie wiedział co począć w sprawie
jego „koleżanki”. Śmieszyła mnie trochę jego niezaradność, bo jakby nie patrzeć
to dorosły facet, a nie wiedział jak poradzić sobie z zaproszeniem kobiety na
randkę, w dodatku prosił mnie- dziewczynę mającą zaledwie 19 lat, o radę.
Zaprzyjaźniłam się z nim, bardzo pomagał mi i wspierał mnie, pocieszał po
kłótniach z Neymarem. Brazylijczyk od czasu wyjścia ze szpitala jakby zamknął
się w sobie, wobec mnie był chamski, traktował mnie w niezbyt przyjemny sposób.
Po części rozumiałam go, bo przecież komuś, kto na co dzień był sprawny i
samowystarczalny, po prostu ciężko żyć ze świadomością, że jest od kogoś
zależny, że nie poradzi sobie z pewnymi rzeczami i musi się prosić o pomoc.
Kochałam go, ale cholernie bolało mnie to, jak mnie traktował, mimo to
wspierałam go ze wszystkich sił, dodatkowo miałam na głowie studia. Alexis w
tym czasie był dla mnie jak starszy brat, może nawet jak „przyjaciółka”. Jeśli
to w ogóle możliwe, wypełnił mi pustkę po Paulinie, która od kilku miesięcy już
się do mnie nie odzywała, rozumiałam to, że martwi się porodem i innymi
rzeczami, ale miałam do niej straszny żal, ponieważ za każdym razem, gdy
chciałam się z nią spotkać znajdowała jakąś wymówkę, a jeśli już udało mi się z
nią umówić, odwoływała spotkanie. Co prawda była jeszcze Stell, ale starałam
się jak najmniej zawracać jej głowę, bo miała jakieś problemy rodzinne, więc i
nasze kontakty się trochę urwały. Siedziałam w taksówce już chyba pół godziny,
były straszne korki, stwierdziłam, że szybciej udałoby mi się dojść do domu na
piechotę. Gdy taksówkarz oznajmił, że jesteśmy na miejscu byłam wniebowzięta,
zapłaciłam za kurs, zabrałam torby z zakupami i czym prędzej pognałam do domu,
to co tam zastałam mnie zszokowało. Rzuciłam torby z zakupami na ziemię i
wybiegłam z domu, biegłam przed siebie, nie zwracałam uwagi gdzie biegnę, po
prostu chciałam uciec jak najdalej od tego łajdaka. Łaziłam po mieście bez
celu, byłam rozgoryczona tym co zobaczyłam, w jednej chwili poczułam, że moje
serce rozpada się na kawałeczki. Po pewnym czasie poszłam do jakiegoś parku,
usiadłam na ławce, siedziałam tak z półtorej godziny i zalewałam się łzami. Zaczął
padać deszcz, nie przejęłam się tym, siedziałam tak w mroku, był już późny
wieczór. Nie chciałam
wracać do domu, więc zdecydowałam się napisać smsa do Alexisa.
- Hej, jak tam?
- A, lepiej nie mówić.
- Co się stało?
- A nic… może innym razem, to nie rozmowa na telefon.
- Aj… Wiesz… mam do ciebie prośbę.
- Jaką?
- Mogłabym do ciebie wpaść?
- Jasne, coś się stało?
- Opowiem ci później, niedługo będę.
- Ok.
Po jakimś czasie byłam już pod domem Chilijczyka, zadzwoniłam do drzwi,
otworzył mi po dłuższej chwili, gdy mnie zobaczył zrzedła mu mina. Zaprosił
mnie do środka, dał mi jakąś koszulkę, żebym się przebrała, bo byłam cała przemoknięta.
Ogarnęłam trochę swój wygląd i udałam się do salonu, gdzie czekał na mnie
przyjaciel, usiadłam obok niego.
- Jak na randce?- zapytałam po dłuższej chwili wgapiając się w podłogę.
- Nie ważne, ty teraz jesteś ważniejsza. Mów co się stało- odpowiedział,
spojrzałam na niego, był śmiertelnie poważny, oczekiwał na to, że powiem mu o
co chodziło. Nie chciałam już go więcej zamęczać moimi problemami, ale nie
miałam wyboru.
- Neymar mnie zdradził- odpowiedziałam ledwie słyszalnie.
- Jak to?!- powiedział podniesionym głosem, wiedziałam, że jest mocno wkurzony.
- No… widziałam dzisiaj jak… z tą cholerną rehabilitantką... ona mogłaby być
jego matką!
- Co za kretyn! Skończony idiota!- powiedział jeszcze bardziej nerwowo,
podniósł się z kanapy, ja mocno chwyciłam go za rękę, wiedziałam, że
najchętniej pojechałby tam i sprał Brazylijczyka na kwaśne jabłko, nie chciałam
tego, dlatego go zatrzymałam, chociaż z drugiej strony Ney zasłużył sobie na „nauczkę”.
Pogadałam z Alexisem, ta rozmowa trochę pomogła mi zapomnieć o moim chłopaku, byłym
chłopaku. Początkowo to Sanchez pocieszał mnie, a później role się odwróciły i
to ja starałam się go jakoś podbudować na duchu, gdy zaczął mi opowiadać o tym
co odwaliła tamta laska, to aż mi brakło słów. Nie wiedziałam jak można być
taką zdzirą. Przyjść na randkę z facetem i pieprzyć się w WC z jakimś innym
gościem, to już meega przesada. Pogadałam z Alexisem i oboje jakoś poprawiliśmy
sobie humor, później obejrzeliśmy jakąś komedię, później kolejną, ogólnie
wieczór spędziliśmy w miarę śmiechowo. Po maratonie filmowym jaki sobie
urządziliśmy oboje zasnęliśmy na kanapie w salonie.
CZYTASZ= KOMENTUJESZ ♥
No i mamy kolejny! ;3 Mam nadzieję, że się spodobał :)
Niee :c jak mogłaś to zrobić po tym wszystkim ich rozdzielić :c hahaha napisz jeszcze dzis następny rozdział musisz mi to wynagrodzić ze ich rozdzieliłaś :c
OdpowiedzUsuńweny życzę :*
Postaram się napisać kolejny jak najszybciej :) i dziękuję :D
UsuńBoooski rozdział <3 Dawaj następny ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥ wstawię jak najszybciej :)
UsuńJa Ci tego kurcze nie wybaczę! Nigdy! Jak mogłaś ich rozdzielić? I to przez jakąś głupią, starą babę! Musisz mi to teraz jakoś wynagrodzić np. jakimś nowym romansikiem, który wyczuwam :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, oby tak dalej :3
http://afternoonteaassociation.blogspot.com/
Wynagrodzę Ci to :D Dziękuję :3
UsuńZabiję Cię normalnie! Jak śmiałaś dla jakiejś starej krowy rozdzielić Al z Neymarem? Powieszę za jajca, których nie masz xD Następny mam nadzieję, że będzie lepszy :) Czekam :*
OdpowiedzUsuńAaaa! już się boję :O a tak serio... spadłam z fotela xd Kocham cię! haha :D oczywiście jak sioostrę czy coś.. żeby nie było O.o A co do kolejnego, przekonasz się już niedługo ;)
Usuń