niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 25

Z samego rana gdy tylko wstałam udałam się do sali, gdzie leżał mój chłopak. Znowu przesiedziałam u niego praktycznie cały dzień, porozmawiałam z lekarzem kiedy tylko przyszedł sprawdzić stan Neya. Lekarz kazał mi wyjść, gdy będą odłączać Brazylijczyka od respiratora i będą go wybudzać. Nie zgodziłam się, po prostu chciałam być przy nim, gdy się obudzi. Stałam pod ścianą a lekarze robili swoje, na szczęście wszystko poszło dobrze. Kilkanaście minut później usłyszałam zachrypnięty głos mojego chłopaka.
- Alex? Gdzie ja jestem? Co się stało?- zapytał, podeszłam do niego i chwyciłam go za rękę.
-W szpitalu, miałeś wypadek...
Chciałam z nim porozmawiać, ale ustąpiłam lekarzowi, który pytał się chłopaka o podstawowe informacje, chociażby imię, nazwisko itp. Gdy lekarz poszedł podeszłam do Neymara i przytuliłam się do niego najdelikatniej jak tylko potrafiłam. Zaczęliśmy rozmawiać, chłopak pytał się o swój stan. Porozmawiałam z nim chwilę, w końcu zadał to pytanie...
- Jak się czuje przyszła mama hmm?- próbowałam być silna, ale nie dałam rady, zaczęłam płakać.
-Al co się dzieje?- zapytał i mnie przytulił.
- Ney... ja... straciłam dziecko...
- Boże... Alex, ale jak... co się w ogóle stało?
-Ktoś... mnie napadł... zadał cios nożem i...-nie mogłam nic więcej z siebie wydusić, jeszcze bardziej się rozkleiłam.
-Al... Jezu...- powiedział pod nosem, przytulił mnie. Posiedziałam z nim, milczeliśmy, znowu przyszedł lekarz Neya.
- Czy mogłaby pani wyjść? Muszę porozmawiać z pacjentem.
-Jasne- odpowiedziałam, wstałam z krzesła i udałam się do wyjścia. Obiecałam Neyowi, że jeszcze do niego zajrzę.
Siedziałam na korytarzu, czekałam na wyjście lekarza. Gdy w końcu wyszedł poszłam do chłopaka i chciałam z nim porozmawiać. Piłkarz był załamany, gdy tylko mnie zobaczył, odwrócił głowę w drugą stronę. Chwyciłam go za rękę, ale odepchnął moją dłoń.
-Ney...
-Zostaw mnie! Wyjdź!- wydarł się na mnie.
-Ale...
-Wyjdź...- powiedział już nieco spokojniej.
Wyszłam, usiadłam na krzesełku na korytarzu, łzy mimowolnie zaczęły mi się lać z oczu. Podeszła do mnie Stella, którą dzień wcześniej poprosiłam, aby mnie odwiedziła.
- Co się stało?- zapytała i położyła rękę na moim ramieniu.
- Ney przed momentem mnie wywalił za drzwi... ma rację, w końcu to przeze mnie tutaj trafił... ja zmarnowałam mu karierę... przeze mnie już nigdy nie zagra.
- Dziewczyno! To nie twoja wina... nie twoja wina, że jechał jak wariat...- powiedziała, ja przytuliłam się do niej, co trochę mnie uspokoiło.
Wróciłam do mojej sali, akurat spotkałam mojego lekarza, który tak samo, jak dzień wcześniej zganił mnie za to, że powinnam siedzieć w sali, mimo tego, że dobrze się czuję. Doktorek poinformował mnie, że następnego dnia dostanę wypis, bo nie ma sensu mnie trzymać w szpitalu, skoro i tak nie słucham jego poleceń i nie siedzę na tyłku. Byłam zadowolona z jego decyzji.

 
*Kilka dni później*
Dostałam wypis ze szpitala. Odwiedziłam Neya, ale za każdym razem wywalał mnie za drzwi, więc zrezygnowałam z odwiedzin. Jednak po czterech dniach mojej nieobecności dostałam telefon, dzwonił Ney, poprosił, żebym przyjechała do niego. Zrobiłam to, o co mnie poprosił i pojechałam do niego, gdy tylko weszłam do sali, spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Alex, przepraszam, wiem, że to nie twoja wina, że miałem wypadek… mogłem jechać wolniej… sam jestem sobie winien. Zachowałem się jak skończony dupek. Wybacz mi…
- Nie Ney, to moja wina, miałeś rację, gdyby nie to, że poszłam wtedy na to cholerne miasto, nie byłoby tego wypadku…
Porozmawiałam z nim, postanowiłam mu wybaczyć to, jak mnie potraktował.





CZYTASZ= KOMENTUJESZ ♥

11 komentarzy:

  1. Mam ochotę zabić Neya,grrr! Dobrze,ze ktoś przy niej jest :) Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też :D i mam ku temu powody :P wiesz jakie ;) ale go nie zabiję, bo ty byś mnie zabiła :P

      Usuń
  2. Ale się porobiło :D
    Dodasz dzisiaj następny? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej dzisiaj już nie dam rady, bo trochę się muszę pouczyć jeszcze, ale jak uda mi się napisać to wstawię :D

      Usuń
  3. Superrrr ... :)) Ale kurcze trzymasz nas w takiej niepewności nie wiem czego się spodziewać w następnym rozdziale dlatego tak kocham to opowiadanie :*** <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować, dziękować :D Nie sądziłam, że można aż...kochać moje opowiadanie, ale spoczko :D moim zdaniem jest raczej... przeciętne :p Nawet poniżej przeciętnej xd

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, czytam ten blog już od wakacji i nadal czekam na kolejne rozdziały! To chyba jedyny blog, który, aż tak mnie zaciekawił, że prawie codziennie na niego zaglądam! Mogę się przyznać bez bicia, że Ney mnie nie kręci, tak jak piłka nożna itp. a na bloga weszłam z polecenia i nie żałuję! Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i życzę dużo twórczości! Oby tak dalej! <3
    Ps. Dopiero tak późno komentuje, przez moje ukochane lenistwo >.< xD No, ale w końcu musiałam coś napisać, bo aż mi ręce "latały" :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow :D Dziękuję bardzo ♥ :) Na prawdę baardzo się cieszę, że podoba Ci się mój blog ^^

      Nic się nie stało, że późno ;) Mnie też często łapie taki leń, że głowa mała xd

      Usuń
  6. Wybaczą sobie i będą nadal szczęśliwy ?? proszee :) zajebisty blog trafiłam tu jakoś godzinę temu i nadrobiłam wszystkie rozdziały <3 czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D dzięki :* przekonasz się niedługo :)

      Usuń