piątek, 5 września 2014

Rozdział 17

- Wiecie, mam wam coś ważnego do powiedzenia- wydusiłam z siebie w końcu. Mama spojrzała na mnie z przerażeniem, pewnie znów pomyślała, że jestem w ciąży, nie wiem co ona z tym miała.
- Co takiego, kochanie?- zapytał tata. Przynajmniej jemu nie odwalało.
- Dostałam się na medycynę.
- Naprawdę? To cudownie!- powiedzieli zgodnie rodzice.
- Tak tylko… w Barcelonie.
- Aha… No świetnie. To zostawisz nas i zamieszkasz z nim, tak? Cudownie!- mama uniosła głos i wyszła z jadalni. Pobiegłam za nią.
- Mamo, poczekaj! Po prostu złożyłam papiery na uczelni w Barcelonie, bo myślałam, że studia w Hiszpanii będą lepszą opcją. To już nie jest kwestia tego, że Neymar tam mieszka, tylko pomyślałam, że poznam nowych ludzi i …
- Ale czemu nam nic wcześniej nie powiedziałaś?
- Bo niedawno sama się dowiedziałam, że jednak mnie przyjęli. Miałam marne szanse, ale jednak się dostałam. Myślałam, że się ucieszysz, a ty znów odwalasz szopkę.
- Przepraszam, ale po prostu nie mogę zrozumieć tego, że się wyprowadzisz i odetniesz się od nas i…
- Mamuś, nie odetnę się, będę dzwonić, będę was odwiedzać. Czemu w ogóle pomyślałaś, że się odetnę?- powiedziałam i przytuliłam się do mamy.
- Nie wiem. Przepraszam.
- Dobra, chodź, dokończymy kolację.
Wróciłyśmy do jadalni, dokończyłyśmy jeść, później pomogłam zmywać. Jeszcze poszłam do salonu zagrać z Dominikiem w fifę, bo truł mi strasznie, Ney siedział na kanapie i podziwiał nasze poczynania. Dałam kuzynowi fory i dałam mu wygrać, a niech się chłopak cieszy, Neymar nabijał się ze mnie, że przegrałam i tym razem zagrałam z nim. Po kilkudziesięciu minutach nawalania w fifę wróciłam z Neyem do pokoju. Zaczęliśmy rozmawiać odnośnie mojej przeprowadzki do Barcelony.
- Wiesz, skoro już jesteśmy razem, to może… zamieszkasz ze mną?
- W sumie… czemu nie?- uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka.- Ej a co ty na to, żebym pokazała ci trochę miasto? Jutro i tak zostajemy sami, bo rodzice jadą w odwiedziny do babci, zabierają ze sobą Dominika, więc  mogłabym cię trochę oprowadzić.
- Jasne, możemy się jutro przejść.
- Muszę zadzwonić do Pauliny, zapytać się jak tam jej poszło z Marciem.- palnęłam głupio, miałam nikomu nie mówić, ale się wygadałam.
- Z czym?
- A… nieważne.
- No powieeedz- usiadł obok mnie i oparł głowę o moje ramię.
- Niee…
- Gadaaj- zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać, niestety wiedział, jak ze mnie wyciągnąć tę informację.
- Dooobra, ale przestań!- śmiałam się cały czas.
- Ok- odpowiedział, wyszczerzył się i pocałował mnie w nos.
- No więc… Paulina dzisiaj do mnie dzwoniła i powiedziała, że lekarz potwierdził jej ciążę.
- Że co? Jaką ciążę? Paula jest w ciąży?- zapytał ze zdziwieniem.
- No przecież ci powiedziałam.  No to dzwonię- powiedziałam po czym chwyciłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki.
- Hej Paulinko, jak tam?
- Gdy mu powiedziałam to początkowo się zdziwił, ale później powiedział, że jest chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Aaaa! Nawet nie wiesz jak się cieszę.- wydarłam się do słuchawki.
- Haha, wieeem, słyszę właśnie. A powiedz, jak rodzice zareagowali na wieść, że się przeprowadzasz?
- Aaa… mama stwierdziła, że jak się przeprowadzę, to się od nich odetnę i… nie wiem co jej w ogóle odbiło.
- No nieźle, a jak tam z Neymarem?
- Nawet spoczko, a co?
- Oj… chodzi mi czy …
- Dziewczynooo!
- No co? Ciekawa jestem- powiedziała z podekscytowaniem.
- Prawie… chyba, ale Dominik nam przeszkodził.
- No nie mogę…
- No cooo?
- Niiic- zaśmiała się.
- Dobra, ja już będę kończyć, bo Ney się niecierpliwi.- powiedziałam, ale zrozumiałam, że lepiej powinnam dobierać słowa.
- Haha! Trzymam kciuki- znów zaczęła się śmiać. Po co ja jej w ogóle mówiłam, że mam zamiar z nim „to” zrobić?
- Dobra, trzymaj się gamoniu!
- Na razie!- powiedziała, po czym ja się rozłączyłam.
Opowiedziałam Neymarowi o tym, co powiedziała mi przyjaciółka. Zawiesił się na tym, że Paula jest w ciąży i nadal nie mógł ogarnąć co mu przed chwilą powiedziałam.


[Następnego dnia]

*Ney*
Tym razem Al spała obok mnie. W sumie, czemu wcześniej tego nie zrobiła? Jak tylko się obudziłem i spojrzałem na nią, to przypomniało mi się to co zaszło w kuchni. Kuźwa, nie wiem co mi odwaliło, może nie powinienem, bo wiem, że nigdy nie była z facetem bliżej…  Chociaż, nie miała nic przeciwko, gdy zacząłem ją całować, sam nie wiem.
- Dzień dobry.- powiedziała do mnie Al zachrypniętym głosem.
- Dzień dobry, jak się spało?- pocałowałem ją w policzek, a ona się szeroko uśmiechnęła.
- Nawet dobrze, a tobie?
- W miarę… Wiesz, ten plan z wycieczką po mieście chyba nam nie wypali, bo pogoda jest straszna.- powiedziałem i wskazałem ręką na okno.
- No super, po prostu świetnie- powiedziała i się skrzywiła.- I co my będziemy robić, co?- dodała.




Wstawiam kolejny, zgodnie z obietnicą :) przepraszam, że taki krótki, ale kompletnie nie mam pomysłów. Brakuje mi weny :'( to wszystko przez tą szkołę xD w ogóle trochę spieprzyłam sprawę z tym, że nie wspominałam nic o tym, że nic nie wydarzyło się między Ney'em a Alex, wiecie o co mi chodzi ;) mam nadzieję, że wybaczycie mi to :D

AAA! I macie tutaj dwie foty Ney'a :D jedna po prostu... ahhh <3 a ta druga... masakra xD









2 komentarze:

  1. Świetny rozdział :3 Bardzo mi się podoba ;) Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń