Byliśmy już
pod hotelem, puściłam sygnał do Zuzy, która już za chwilę wyszła z budynku.
Wysiadłam z auta i poszłam przywitać się z przyjaciółką. Przytuliłam ją mocno i
zapytałam
- Jezu Zuzka co się stało?- dosłownie przeraziłam się, widząc w jakim ona jest stanie.
- Al! Jestem załamana. Przyjechałam tu z moim chłopakiem, a on już na drugi dzień po naszym przyjeździe zdradził mnie z jakąś hiszpanką.- ledwo to z siebie wydusiła, zaczęła płakać.
- A może po prostu to jakaś znajoma, czy ktoś?- palnęłam głupio.
- I dlatego pieprzył ją w naszym wspólnym łóżku?!- jeszcze bardziej zaczęła płakać. Przytuliłam ją mocno i powiedziałam, żeby się uspokoiła. Stała tak kilka minut wtulona we mnie. Uspokoiła się trochę i zapytała kto ze mną przyjechał.
- To jest Neymar, mój… kolega.
- Neymar? Zupełnie jak mój ukochany piłkarz! Nieee… nie gadaj tylko…..- powiedziała z już nieco weselszą miną. Uśmiechnęłam się do niej znacząco i powiedziałam.
- To jest TEN Neymar, kochana.
- Serio? Boże! Spójrz na mnie! Jak ja wyglądam!? Nie mogę się mu pokazać w takim stanie!.- spanikowana wydzierała się tak i miotała się, nie wiedząc co robić. Miałam niezły ubaw, patrząc co ona wyczynia.
- Uwierz, widział mnie w o wiele gorszym stanie, więc i twój widok zniesie.- uśmiechnęłam się szeroko i chwyciłam za jedną walizkę i zaczęłam zmierzać w kierunku auta Ney’a. Przeszłam kilka kroków i odwróciłam się, widziałam, że Zuza stoi z otwartą buzią i patrzy na mnie z niedowierzaniem.
- No chodź! Przecież on nie gryzie.- powiedziałam wskazując na chłopaka.- Przecież zawsze chciałaś go poznać, a teraz boisz się do niego podejść?- Neymar bacznie przyglądał się temu co robimy. Widziałam, że ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
-Ale ja naprawdę nie… A jak powiem coś głupiego i się zbłaźnię?
- Dziewczyno ogarnij się, chodź już, nie będziemy tak stały tutaj jak kołki!- powiedziałam unosząc głos.
-Okej, przepraszam.- powiedziała, po czym podeszła do mnie i razem stałyśmy przy aucie. Neymar wyszedł, żeby pomóc nam wpakować walizki, ale na początku postanowił się przedstawić. Podszedł do Zuzi i podał jej rękę
- Hej, jestem Neymar.- powiedział uśmiechając się przy tym.
- Zuza…- powiedziała z otwartą buzią, spoglądała na chłopaka z niedowierzaniem. Zamienili kilka zdań.
- To jak idziemy?- wtrąciłam.
- Jasne.- powiedział Neymar zamykając bagażnik.
Zorientowałam się po jakimś czasie, że nie jedziemy w kierunku mojego domu.
-Ney! Gdzie ty do cholery nas wieziesz?- zapytałam lekko wkurzona i zdezorientowana.
-Jedziemy na imprezę do domu Marc’a. Zadzwonił do mnie jak czekałem na was w aucie.
- Ale czemu nic mi nie powiedziałeś?
- Nawet nie dałybyście mi dojść do słowa!
Całą drogę na imprezę przemilczeliśmy, bo nie wiedziałam co mu strzeliło do głowy żeby bez pytania nas tam zawoził. Nie byłam na niego już wkurzona, tylko udawałam, żeby przemyślał ten głupi pomysł.
Dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z auta, pan da Silva podszedł do mnie i przytulił mocno
-Przepraszam, nie gniewaj się.- powiedział smutnym głosem.- Spojrzałam na niego i się szeroko uśmiechnęłam.
- Nie gniewam się głuptasie.- wyszczerzyłam się jeszcze bardziej i klepnęłam go lekko ręką w tors.
Weszliśmy do domu i zobaczyliśmy, że Paulina i Bartra namiętnie się całują. Stanęłam i kaszlnęłam, żeby kapnęli się że już jesteśmy.
Paula kiedy tylko zobaczyła Zuzię podbiegła do niej, przytuliła ją tak mocno, że myślałam, że ją tam za moment zgniecie.
- Kochana, jak ja cię długo nie widziałam! Skąd ty się tutaj wzięłaś?
-Długo by opowiadać
- Mhmm… To jest Marc, poznajcie się.- powiedziała i skinęła ręką do chłopaka, który za moment do nich podszedł.
- Miło mi, jestem Zuzia.- przedstawiła się podając rękę.
- Marc, miło mi.- powiedział i się uśmiechnął.
Za kilka minut pojawili się chłopcy z drużyny, w tym Tello, który widocznie wpadł w oko Zuzce i odwrotnie. Wszyscy znaleźli sobie jakieś zajęcie tylko nie ja, chłopcy nawalali w fifę, dziewczyny zapewne plotkowały, a ja siedziałam na kanapie i było mi strasznie smutno. W pewnym momencie pan Bartra zawołał wszystkich do salonu i oznajmił że będziemy grali w butelkę, wszyscy usiedli w kółku i czekali na kogo wypadnie, z racji tego, że wszyscy byli nawaleni w trzy dupy, martwiłam się trochę o to, co będą wymyślać. Zuza kręciła butelką, no i oczywiście, że wypadło na mnie, bo jakby inaczej…
-Co tam masz dla mnie Zuzanno?
- Masz przelizać się z tym, na którego teraz wskaże butelka.- powiedziała po czym ponownie zakręciła butelką. Wypadło na Tello.- byłam trochę zdenerwowana, bo nie przypadł mi ten koleś do gustu… no ale. Obiecałam, że to zrobię i zrobiłam. Podeszłam do niego i zaczęłam całować, momentalnie żołądek podjechał mi do gardła, chciałam jak najszybciej się od niego oderwać. Skończyłam i w międzyczasie zobaczyłam jak Neymar rozbija butelkę na ścianie, po czym wybiega z domu.
- Jezu Zuzka co się stało?- dosłownie przeraziłam się, widząc w jakim ona jest stanie.
- Al! Jestem załamana. Przyjechałam tu z moim chłopakiem, a on już na drugi dzień po naszym przyjeździe zdradził mnie z jakąś hiszpanką.- ledwo to z siebie wydusiła, zaczęła płakać.
- A może po prostu to jakaś znajoma, czy ktoś?- palnęłam głupio.
- I dlatego pieprzył ją w naszym wspólnym łóżku?!- jeszcze bardziej zaczęła płakać. Przytuliłam ją mocno i powiedziałam, żeby się uspokoiła. Stała tak kilka minut wtulona we mnie. Uspokoiła się trochę i zapytała kto ze mną przyjechał.
- To jest Neymar, mój… kolega.
- Neymar? Zupełnie jak mój ukochany piłkarz! Nieee… nie gadaj tylko…..- powiedziała z już nieco weselszą miną. Uśmiechnęłam się do niej znacząco i powiedziałam.
- To jest TEN Neymar, kochana.
- Serio? Boże! Spójrz na mnie! Jak ja wyglądam!? Nie mogę się mu pokazać w takim stanie!.- spanikowana wydzierała się tak i miotała się, nie wiedząc co robić. Miałam niezły ubaw, patrząc co ona wyczynia.
- Uwierz, widział mnie w o wiele gorszym stanie, więc i twój widok zniesie.- uśmiechnęłam się szeroko i chwyciłam za jedną walizkę i zaczęłam zmierzać w kierunku auta Ney’a. Przeszłam kilka kroków i odwróciłam się, widziałam, że Zuza stoi z otwartą buzią i patrzy na mnie z niedowierzaniem.
- No chodź! Przecież on nie gryzie.- powiedziałam wskazując na chłopaka.- Przecież zawsze chciałaś go poznać, a teraz boisz się do niego podejść?- Neymar bacznie przyglądał się temu co robimy. Widziałam, że ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
-Ale ja naprawdę nie… A jak powiem coś głupiego i się zbłaźnię?
- Dziewczyno ogarnij się, chodź już, nie będziemy tak stały tutaj jak kołki!- powiedziałam unosząc głos.
-Okej, przepraszam.- powiedziała, po czym podeszła do mnie i razem stałyśmy przy aucie. Neymar wyszedł, żeby pomóc nam wpakować walizki, ale na początku postanowił się przedstawić. Podszedł do Zuzi i podał jej rękę
- Hej, jestem Neymar.- powiedział uśmiechając się przy tym.
- Zuza…- powiedziała z otwartą buzią, spoglądała na chłopaka z niedowierzaniem. Zamienili kilka zdań.
- To jak idziemy?- wtrąciłam.
- Jasne.- powiedział Neymar zamykając bagażnik.
Zorientowałam się po jakimś czasie, że nie jedziemy w kierunku mojego domu.
-Ney! Gdzie ty do cholery nas wieziesz?- zapytałam lekko wkurzona i zdezorientowana.
-Jedziemy na imprezę do domu Marc’a. Zadzwonił do mnie jak czekałem na was w aucie.
- Ale czemu nic mi nie powiedziałeś?
- Nawet nie dałybyście mi dojść do słowa!
Całą drogę na imprezę przemilczeliśmy, bo nie wiedziałam co mu strzeliło do głowy żeby bez pytania nas tam zawoził. Nie byłam na niego już wkurzona, tylko udawałam, żeby przemyślał ten głupi pomysł.
Dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z auta, pan da Silva podszedł do mnie i przytulił mocno
-Przepraszam, nie gniewaj się.- powiedział smutnym głosem.- Spojrzałam na niego i się szeroko uśmiechnęłam.
- Nie gniewam się głuptasie.- wyszczerzyłam się jeszcze bardziej i klepnęłam go lekko ręką w tors.
Weszliśmy do domu i zobaczyliśmy, że Paulina i Bartra namiętnie się całują. Stanęłam i kaszlnęłam, żeby kapnęli się że już jesteśmy.
Paula kiedy tylko zobaczyła Zuzię podbiegła do niej, przytuliła ją tak mocno, że myślałam, że ją tam za moment zgniecie.
- Kochana, jak ja cię długo nie widziałam! Skąd ty się tutaj wzięłaś?
-Długo by opowiadać
- Mhmm… To jest Marc, poznajcie się.- powiedziała i skinęła ręką do chłopaka, który za moment do nich podszedł.
- Miło mi, jestem Zuzia.- przedstawiła się podając rękę.
- Marc, miło mi.- powiedział i się uśmiechnął.
Za kilka minut pojawili się chłopcy z drużyny, w tym Tello, który widocznie wpadł w oko Zuzce i odwrotnie. Wszyscy znaleźli sobie jakieś zajęcie tylko nie ja, chłopcy nawalali w fifę, dziewczyny zapewne plotkowały, a ja siedziałam na kanapie i było mi strasznie smutno. W pewnym momencie pan Bartra zawołał wszystkich do salonu i oznajmił że będziemy grali w butelkę, wszyscy usiedli w kółku i czekali na kogo wypadnie, z racji tego, że wszyscy byli nawaleni w trzy dupy, martwiłam się trochę o to, co będą wymyślać. Zuza kręciła butelką, no i oczywiście, że wypadło na mnie, bo jakby inaczej…
-Co tam masz dla mnie Zuzanno?
- Masz przelizać się z tym, na którego teraz wskaże butelka.- powiedziała po czym ponownie zakręciła butelką. Wypadło na Tello.- byłam trochę zdenerwowana, bo nie przypadł mi ten koleś do gustu… no ale. Obiecałam, że to zrobię i zrobiłam. Podeszłam do niego i zaczęłam całować, momentalnie żołądek podjechał mi do gardła, chciałam jak najszybciej się od niego oderwać. Skończyłam i w międzyczasie zobaczyłam jak Neymar rozbija butelkę na ścianie, po czym wybiega z domu.
CZYTASZ= KOMENTUJESZ
Czuje że będzie OGIEŃ!
OdpowiedzUsuń