wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 2


Obudziły mnie promienie słońca, które przedzierały się przez zasłony w moim pokoju. Ledwo co się podniosłam a już na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech, byłam tak szczęśliwa, że mogłam góry przenosić. Poszłam do łazienki i ogarnęłam swój wygląd, zrobiłam sobie kreskę nad okiem i delikatnie pomalowałam rzęsy, ubrałam się w krótkie, czarne spodenki, neonowo zieloną bokserkę i trampki tego samego koloru. Kiedy wyszłam z łazienki i weszłam do mojej sypialni zauważyłam, że na łóżku siedzi Paulina i kiedy tylko mnie zobaczyła  zaczęła się szczerzyć, i powiedziała, że mamy fajnego sąsiada. Trochę się zdziwiłam, kiedy powiedziała, że zaprosił ją na imprezę do pobliskiego klubu i ma zabrać mnie ze sobą. W momencie się przeraziłam, bo nie wiedziałam w co się ubiorę, mimo tego, że zabrałam ze sobą dwie ogromne walizki z ciuchami. Po chwili rozmowy o nowy sąsiedzie poszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę, która świeciła pustkami, więc poszłam po portfel i wyszłam po zakupy. Przechodząc obok domu mojego sąsiada zauważyłam, że majstruje on przy swoim samochodzie, pomyślałam, że może podejdę do niego i się przedstawię, ale stwierdziłam, że nie będę mu przeszkadzać, a przecież i tak później się poznamy, odniosłam dziwne wrażenie, że kogoś mi ten chłopak przypomina, ale nie mogłam sobie przypomnieć kogo. Weszłam do sklepu, który był nieopodal mojego domu, kupiłam trochę owoców i warzyw, ogólnie wszystkie potrzebne nam rzeczy, wróciłam do domu z siatkami pełnymi zakupów. Zrobiłam sałatkę i zawołałam Paulinę.
-Paula chodź! Śniadanie na stole!
-O nie! Sałatka?- wykrzywiła się.
-Oj nie przesadzaj, przecież nie będziemy jadły pizzy.- Puściłam jej oczko i się uśmiechnęłam.
Kiedy tylko zjadłyśmy śniadanie postanowiłyśmy wyjść i rozejrzeć się co ciekawego jest w pobliżu naszego miejsca zamieszkania. Zwiedziłyśmy całą okolicę. Po długim spacerze postanowiłyśmy wejść do małej kawiarenki, kupić sobie kawę na wynos, usiąść na ławce w parku i pogadać. Paulina weszła po kawę a ja poczekałam przed kawiarnią. Po kilku minutach moja towarzyszka wyszła cała zdenerwowana z wielką plamą na koszulce.
-Jezu! Paula co ci się stało?
- Jakiś idiota wylał na mnie kawę!- krzyknęła zdenerwowana
- Dobra chodź do domu, przebierzesz się i pójdziemy do tego parku.
-Oki- powiedziała skrzywiona
Gdy się już przebrała poszłyśmy do parku i zajęłyśmy ławkę w cieniu jakiegoś drzewa, siedziałyśmy tak i gadałyśmy na przeróżne tematy. W pewnym momencie zauważyłam przystojnego chłopaka idącego obok naszej ławki.
-O to ten kretyn, który oblał mnie kawą.- powiedziała Paula
-Serio? On Cię oblał kawą? Jaja sobie robisz!- zdziwiona zapytałam przyjaciółkę.- Przecież to Marc Bartra, piłkarz FC Barcelony.
- No nie gadaj! I ja go nie poznałam? Chyba ślepa jestem!
- Najwidoczniej tak.- parsknęłam śmiechem.
Chłopak zauważył że się śmiejemy i zaczął iść w naszą stronę (trudno było nas nie zauważyć, bo położyłyśmy się ze śmiechu). Kiedy już stał przed nami uspokoiłyśmy się i na niego patrzyłyśmy, uważnie czekając co powie.
-Hej, przepraszam, za ten incydent z kawą, nie zauważyłem Cię.- powiedział lekko zakłopotany.
-Ok, wybaczam Ci. I tak nie lubiłam tej bluzki.- uśmiechnęła się Paulina
- Jestem Marc.- powiedział, podając rękę dziewczynie.
-Paula. Miło mi.- powiedziała znów się uśmiechając.
- Kim jest Twoja koleżanka?- powiedział, wskazując na mnie. Po chwili podał mi rękę.
-Alex. Miło mi.- uśmiechnęłam się do chłopaka, a on odwzajemnił.
-Dobra dziewczyny, miło mi było poznać, ale śpieszę się, mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.- pożegnał się i uśmiechnął szeroko, ukazując szereg, białych jak perełki zębów.
Kiedy  odszedł na sporą odległość od nas zaczęłyśmy piszczeć jak jakieś wariatki, przechodnie gapili się na nas spod byka. Po ekscytującym spotkaniu w parku zebrałyśmy się do domu. Weszłam do domu i spojrzałam na zegarek, przeraziłam się, że jest już 1730. Zostało tylko pół godziny do imprezy, a ja nawet nie zaczęłam się szykować. Pobiegłam szybko na górę, ubrałam moją miętową sukienkę i czarne sandały na koturnie,
poprawiłam makijaż i lekko wyprostowałam włosy. Uszykowałam się i zostało mi jeszcze kilka minut do wyjścia. Zeszłam do salonu i po chwili z Pauliną wyszłyśmy niesamowicie podekscytowane imprezą. Klub był niedaleko, więc dotarłyśmy tam na piechotę, kiedy chciałyśmy wejść ochroniarz nie chciał nas wpuścić, bo „nie miałyśmy zaproszenia”, próbowałam przekonać tego bufona, żeby nas wpuścił, ale na marne, powiedział, że jak same nie odejdziemy, to będzie zmuszony wykopać nas osobiście. Gdy odeszłyśmy od wejścia zrezygnowane, zauważyłam, że wcześniej poznany przez nas chłopak- Marc wchodzi do klubu, podeszłam do niego i poprosiłam, żeby pomógł nam się dostać do środka. Zgodził się. Po chwili stałyśmy przy wejściu, ochroniarz, który
wcześniej nie był w stosunku do nas miły, wpuścił nas, nawet przeprosił. Po wejściu Marc powiedział, że zaraz wraca, tylko pójdzie po kumpla. Wrócił (ku mojemu zdziwieniu) z naszym sąsiadem, który był rozbawiony tą sytuacją, bo przecież on nas zaprosił.
-Marc, to wy się znacie?- zapytał zdziwiony.
-Tak, ta niezdara dziś wylała na mnie kawę.- wtrąciła Paula- A to moja przyjaciółka, poznajcie się- wskazała na mnie. Po czym podałam rękę przystojniakowi.
-Alex, miło mi.- uśmiechnęłam się
-Neymar, mi też miło, baaaardzo miło.- podał mi rękę i wyszczerzył się.
Wiedziałam już skąd go znałam, był kiedyś moim ulubionym piłkarzem, gdy byłam trochę młodsza to strasznie mi się podobał, niesamowicie się nim jarałam, nawet zaczęłam oglądać piłkę nożną, ale po kilku miesiącach mi przeszło. Po chwili zaprosił nas na drinki, wypiłam kilka, pogadałam z Ney’em, pośmialiśmy się, przeprosiłam go na chwilkę, bo zadzwonił mi telefon. Wyszłam na chwilę na korytarz i odebrałam telefon, dzwoniła moja mama i pytała czy wszystko ok, powiedziałam, że wszystko u mnie w porządku i właśnie jestem na imprezie z nowo poznanymi znajomymi. Pożegnałam się z mamą i rozłączyłam, kiedy się odwróciłam zobaczyłam…








Mam nadzieję, że choć trochę się spodobało ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz