Weszłam do pomieszczenia, gdzie znajdowała się dziewczyna.
- Cześć- powiedziała radośnie gdy tylko mnie zobaczyła.
- Cześć- odpowiedziałam z nieco mniejszym entuzjazmem.
- Czemu wtedy nie przyszłaś? Stało się coś?- zapytała spoglądając na mnie co chwilę.
- Wiesz, trochę głupio wyszło, ale miałam małą stłuczkę i po prostu nie miałam głowy do tego- skłamałam.
- Rozumiem, nic ci się nie stało?
- Nie, jest w porządku- odpowiedziałam. - A jak tam u was?- dodałam po chwili.
- Ale my nie...
- Chodziło mi o ciebie i małego.
-
Ahh... u mnie w porządku, u małego też, ale zostaniemy jeszcze trochę w
szpitalu bo trochę za wcześnie się urodził i dla bezpieczeństwa
zostaniemy kilka dni w szpitalu.
- To dobrze, a jakie imię wybrałaś?
-
Myślałam nad Stefano, ale ostatecznie zdecydowałam się na Pedro.-
odparła posyłając mi lekki uśmiech. Usiadłam obok niej, nastała ta
niezręczna cisza, siedziałyśmy tam kilka minut nie wypowiadając ani
słowa.
- Pewnie chciałaś zapytać o mnie i o Marca?
- Pewnie... tak- odpowiedziałam- Dlaczego ty to zrobiłaś? Przecież to wspaniały facet...
- Jeszcze wtedy nie byliśmy razem, ledwo się wtedy znaliśmy.
- Czyje to dziecko?- zapytałam i wstałam, spojrzałam na nią.
-
Uspokoję cię i powiem, że na pewno nie jest to dziecko Neymara, nie
spałam z nim, pewnie tak myślałaś.- powiedziała, nie wiedziałam co mam o
tym myśleć, kamień spadł mi z serca.
- W takim razie czyje to dziecko?- rzuciłam kolejnym pytaniem, cały czas patrzyłam na nią uważnie.
-
Ja wtedy w urodziny... no jak już poszłaś do domu, znaczy Cristian cię odprowadził to... zostałam tam sama...- przerwała, spojrzałam na nią
pytająco. - Siedziałam tam jakiś czas sama, później przyszedł Alexis, bo
czegoś zapomniał i... no jakoś tak wyszło, że...- nie dokończyła mówić,
ja w tamtym momencie uświadomiłam sobie dlaczego Sanchez zdecydował się
wyjechać, pewnie powiedziała mu o tym, Pedro to jego syn. Nie
rozumiałam tego dlaczego mi nie powiedział o tym, że Paula urodziła JEGO
dziecko.
- Po prostu nie wierzę- powiedziałam pod nosem, usiadłam obok niej.
- Co jest?- zapytała i oparła się o moje ramię.
- Paula... to jest dziecko Alexisa? Mówiłaś mu o tym?- zapytałam, powstrzymywałam się przed tym, żeby się tam nie rozkleić.
- Tak, to jest jego syn, niedawno mu powiedziałam.- odpowiedziała, nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem.
- Co się dzieje?- zapytała i mnie mocno przytuliła.
-
Paula ja... on wyjeżdża a ja... ja już nie wiem co mam o tym myśleć,
ostatnio jakoś wszystko się między na mi schrzaniło, on mnie unikał, nie
chciał rozmawiać a dziś oznajmił mi, że wyjeżdża do Londynu...
- Myślisz, że wyjeżdża dlatego, bo dowiedział się o małym?
-
Chyba dlatego wyjeżdża... Paula ja już nie mogę. Neymar chciał się
przeze mnie zabić a teraz Alexis mnie zostawi...- powiedziałam i znów
zaczęłam płakać.
- Ćśś, ułoży się jakoś- powiedziała i zaczęła mną
kołysać, siedziałyśmy tak przez jakiś czas i rozmawiałyśmy. Wkrótce
nastał czas moich badań, udałam się na oddział gdzie miały się odbyć. Po
około półtorej godziny mogłam już wracać do domu, no właśnie... w tym
problem. Nie wiedziałam do którego domu mam wracać. Czy do domu Alexisa,
czy do mojego, nie miałam wyboru, musiałam najpierw pojechać do
Alexisa, bo jak na złość zostawiłam tam klucze. Pojechałam do niego i
jak najszybciej poszłam do pokoju i zebrałam wszystkie swoje rzeczy,
wychodząc z pomieszczenia natknęłam się na właściciela domu.
- Co robisz?- zapytał i spojrzał na mnie pytająco.
- Nie widać? Wyprowadzam się...
-Ale dlaczego?
-Wyjeżdżasz, bo zrobiłeś dzieciaka Paulinie? Wiesz co Ci powiem? Jesteś
zwykłym tchórzem i skurwielem! Najchętniej bym Ci...
-To nic takiego! Tylko dziecko
-Tylko dziecko?! Czy ty się ku*wa słyszysz?! Zostawiasz mnie i Paulinę z
dzieckiem, bo zachciało ci się wyjechać?!-skoczyłam do niego z
pięściami.
Złapał mnie za nadgarstki i posadził mnie na krześle. Stanął nade mną i
zaczął mówić.
-Posłuchaj, to nie tak jak sobie wyobraziłaś. Jadę tam, żeby podpisać
kontrakt z Arsenalem Londyn. A to dziecko? Trudno, stało się i nie
odwrócę tego. Będę płacił alimenty, ale nie zamierzam się nim opiekować,
jasne?
-Jesteś
chujem! Robisz dziecko i uciekasz? Co zrobiłbyś gdybym ja była w ciąży?
Pewnie byś uciekł jak najszybciej, żeby tylko uniknąć
odpowiedzialności.- znów powiedziałam z ogromnym zdenerwowaniem.
- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że... jesteś w ciąży?- zapytał i zrobił minę jakby... nieważne.
-
Nie... na szczęście nie jestem.- odpowiedziałam, zmierzyłam go wzrokiem
i wstałam. Poszłam po walizkę, zasunęłam ją i czym prędzej udałam się
do wyjścia, ubrałam się i wyszłam na zewnątrz trzaskając drzwiami.
UWAGA!
Proszę o to, żeby niektórzy zaprzestali bezczelnego wymuszania na mnie przyszłych wydarzeń i dyktowania mi kolejnych rozdziałów. Dziękuję...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMyślę, że NIEKTÓRZY wiedzą, że to właśnie o nich chodzi ;)
UsuńNareszcie. :) Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuń